Forum Simple Plan Strona Główna

Drugie Fajne opo o SP xD
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Simple Plan Strona Główna -> Twórczość własna
Autor Wiadomość
NastySpirit
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zzzz...iębice ;)
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 23:39, 23 Lis 2008    Temat postu:

A jak myślisz!!!?!?!?!? Yellow_Light_Colorz_PDT_25 Yellow_Light_Colorz_PDT_04 Yellow_Light_Colorz_PDT_04 Yellow_Light_Colorz_PDT_04 Yellow_Light_Colorz_PDT_04

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty.
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 23:41, 23 Lis 2008    Temat postu:

prawdę mówiąc, to też bym sobie jeszcze poczytała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PunK_BaNaNa
Mam dwie płyty SP


Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 3084
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 23:46, 23 Lis 2008    Temat postu:

dobra! przepraszam ja wiem ze chcecie wiecej
ale moja francowata natura sie odezwala i musialam sie podroczyc
suka ze mnie



- Muszę na chwilkę odejść kochanie. Nigdzie nie idź.
- Nie jestem w stanie.
Poszedł z pokoju a przez mój mózg przeszła myśl, czy ja dobrze robię. Zobaczyła jak wszedł do pokoju i po chwili leżał obok mnie.
- Tylko proszę cię maleńka nie bój się. Jestem przy tobie… - szeptał mi ducha słowa pełne otuchy.
Ciągle całując mnie zdejmował pozostałą część ubioru. Położył się na mnie i uśmiechnął. Poczułam lekki ból, który po chwili był uśmierzony jego pocałunkami.
Oddałam mu duszę, serce i ciało…




7 października 2005





Pierwszym widokiem, gdy otworzyłam oczy była twarz Pierre’a. Jeszcze spał. Jak on spokojnie wygląda. To tylko pozory Anette, to jest wulkan energii, namiętności i optymizmu. Jest taki przystojny…
Delikatnie położyłam rękę na jego policzku i pogładziłam. Zastanawiałam się czy obok mnie leży moje przeznaczenie. Lekko go pogładziłam i zobaczyłam jak na jego ustach rośnie cudowny uśmiech.
- Ciesz się, że leżę, bo bym cię w twarz strzeliła.
- Cieszę się, że jesteś obok mnie. – przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem. – Cieszę się, że to się stało.
Milczałam, bo wolałam leżeć wtulona w jego ciało i cieszyć się jego każdym słowem, gestem, jego ciałem i pocałunkiem.
- Jutro musze wyjść.
- Ja też. Nie musze się martwić, ze mój dom przejdzie jakąś wojnę.
- A ja myślałem, ze ci się podobały te gwiazdki! Tak się napracowałem!
- Podobały się bardzo… - pocałowałam go w usta.
- Ty i te twoje argumenty…
Poczułam jak lekko łapie moją dłoń, a drugą kładzie na biodrze.
- Czy ty do czegoś zmierzasz? – zapytałam widząc jego delikatny uśmiech.
- Ogólnie, to tak…
- A wiesz, że po pierwszym stosunku powinnam dobę odpocząć? – przysunął się do mnie i delikatnie całował w szyję mówiąc.
- Od namiętności… rozkoszy… pożądania…
- Ogólnie to od ciebie Pierre…
- Wiem jestem bardzo dobry w łóżku…
- Spałeś sam ze sobą? A może była jakaś dziewczyna, która to sobie wmówiła i później tobie? – chciałam się z nim podroczyć więc po powiedzeniu wstałam z łóżka otulając się kocem i uśmiechnęłam zawadiacko.
- Masz dwa wyjścia Kermit. Albo zniknij mi z oczu, bo coś ci zrobię, albo choć tu do mnie to ci jeszcze raz udowodnię…
Udałam, że się zastanawiam.
- Wybieram wyjście stąd. Idę pod prysznic Pierre.
- Wiem kochanie, że to propozycja wspólnego prysznica, ale opamiętaj się!
Miałam ochotę rzucić się na niego za tą arogancję, ale uśmiechnęłam się i wyszłam.
Musisz być twarda Anette, a nie rzucać się na niego jak jest rozebrany i rozparty na twoim łóżku. Ech… Będzie trudno…

Po wszystkim zjadłam jeszcze kolacje w towarzystwie Mel i Pierre’a, pozmywałam, posprzątałam, podroczyłam się z Pierre’m i poszliśmy spać. Było tak miło, ale budzik musiał zadzwonić.
Rozejrzałam się po pokoju nie przytomnymi oczyma i zobaczyłam, że Pierre wchodzi z tacą do pokoju. Postawił tacę na stoliku i położył się obok mnie.
- Witaj skarbie. – szepnął po czym delikatnie zaczął całować moją szyję obejmując lekko.
- No cześć… - poddałam się jego delikatnym pocałunkom.
- Jak się spało? – zapytała po czym powoli przechodził do ust.
Nie dał mi odpowiedzieć, bo zaczęliśmy się bardzo delikatnie całować. Po chwili nasze języki spotkały się i delikatne całowanie przeistoczyło się w namiętne pochłanianie się.
- Wiesz Pierre, miło się spało, ale poranek jest jeszcze milszy…
- Zdaje sobie sprawę. – pocałował mnie jeszcze raz w usta i wstał, żeby podać mi śniadanie.
Po godzinnym jedzeniu śniadania we dwójkę straty były dosyć duże, ale jego uszczęśliwiona mina, gdy stwierdziłam iż było naprawdę dobre była zapłatą za całe sprzątanie domu.
Tak jakoś nam szło ubieranie się i sprzątanie domu z przerwami na nagłe przyleganie do siebie i pochłanianie się wszystkimi zmysłami.
Pierre siedział na sofie oglądając Matrixa, gdy ja już postanowiłam wyjść, bo Dan stwierdził, ze trzeba przyjść wcześnie. Podeszłam do niego i stanęłam naprzeciwko zasłaniając mu obraz.
- Idę Pierre. Klucze ci zostawię i zamkniesz mieszkanie.
- Dobrze kochanie, tylko zejdź mi z pola widzenia. – próbował mnie przesunąć, ale ja się nie dawałam. – No Anette skarbie przesuń się.
- Nie.
- Anette. – przesunął mnie, ale ja wróciłam na swoje miejsce.
Spojrzał do góry i się uśmiechnął po czym złapał mnie za dłonie i przyciągnął do siebie. Usiadłam na jego kolanach łapiąc go za szyję.
- O to ci chodziło…
Przysunęłam się jeszcze bliżej tak, ze przylegałam do niego całym ciałem. Podniosłam jego głowę delikatnie do góry i nasze wzroki się spotkały.
- Ja wychodzę Pierre.
- Teraz nie. – objął mnie w talii i przysunął moją twarz do swojej.
- Właśnie, że tak.
Wstałam z jego kolan i poszłam do drzwi. Gdy naciskałam klamkę, żeby wyjść on trzasnął drzwiami i przycisnął do nich.
- Wariat. – powiedziałam po czym jak dwa oszalałe zwierza przylgnęliśmy do siebie.
Całowaliśmy się jak wariaci, Pierre już zdejmował mi bluzkę, a ja błądziłam dłońmi pod jego koszulką.
- Pierre… ja musze…iść – mówiłam z małymi przerwami na jego usta.
- Wcale nie musisz.
- Było się wcześniej obudzić.
- Ale ja chce teraz…
- Pierre musze iść.
- Zepsułaś taki śliczny moment.
- Jestem wszystkiemu winna tak?
- Tak. W końcu to nie moja wina, że jesteś na tyle sexowna, ze mógłbym całować cię w każdym miejscu. Oczywiście nie kończąc na tym…
- Dobra, dobra idę.
Odwróciłam się żeby nacisnąć klamkę, gdy on znowu mnie złapał i przycisnął do ściany.
- A może jednak się spóźnisz? Mnie nie zabiją.
- Ale mnie mogą.
- Dobra to idź mała. – pocałował mnie jeszcze raz i puścił, a ja spokojnie z wielkim uśmiechem na ustach poszłam na autobus.





Why do you love me??
________________________________________



Gdy dojechałam pod redakcję ciągle myślałam o nim. Byłam naprawdę szczęśliwa. Byłam zakochana.
Przy wejściu spotkałam Mel, która miała mi towarzyszyć w wywiadzie. Oczywiście nic jej nie mówiłam z kim będzie ten wywiad i w ogóle.
- Cześć Mel.
- Cześć mała. Gotowa jesteś na swój debiut jako dziennikarka wykwalifikowana?
- No jasne.
- Idziemy na kawę przed wyborczą. – powiedziała jak zwykle z uśmiechem.
Obok redakcji była kawiarnia. Usiadłyśmy za stolikiem i zamówiłyśmy sobie duże cieplutkie kawy. Gadałyśmy jak najęte o wszystkim, bo wczoraj nasza pogawędka nie wypadała w związku iż Pierre wszystko słyszał. Gdy już się nam kończyły dziewczyna znowu zaczęła temat wywiadu.
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć kim są ci szczęśliwcy, którzy mają zaszczyt powiedzenia paru słów do mikrofonu i to przy młodej, utalentowanej dziennikarce?
- To jest happy prezent. Sama ich nie znam, więc pewnie jak powiem ci nazwę zespołu nie dużo ci powie.
- A przystojni chociaż?
- Jasne, podobno bardzo… pięciu playboyów….
- Hmmmm…. Anette… Wyczuwam pozytywne wibracje.
- Ty wyczuwasz zawsze pozytywne wibracje, gdy tylko możesz poznać jakichś przystojniaków.
Uśmiechnęła się jak zdobywczyni Oscara i zapłaciła za kawę, wyklinając przy tym mnie za wyjmowanie portfela w najmniej potrzebnym momencie.
- Ty lepiej trzymaj go przy sobie, bo znowu jakiś przystojniak go znajdzie i ci go przyniesie.
- Śmieszne…
- Wiem ty masz Pierre’a.
- Tak mam Pierre’a…
Wyszłyśmy z kawiarni i od razu poczułam zimny wiatr, który prawie ściągnął mi szalik. Spojrzałam na parking i zobaczyłam samochód. Samochód jak samochód, ale ten wydał mi się dziwnie znajomy…

Razem z Mel weszłyśmy do gabinetu Dan’a. Przedstawiłam ich sobie i usiadłyśmy naprzeciwko niego.
- Jak się czujesz Anette?
- Przepraszam czy ja nadaje na ,żywo, ze wszyscy się mnie tak pytacie?
- Nie, tylko normalnie wyczuwalny jest jakiś stres czy coś, a u ciebie…
- Ja jestem stworzona do robienia wywiadów.
- Mam nadzieję. Więc chodźcie dziewczyny poznacie chłopaków.
Szliśmy krętymi korytarzami, żeby dojść do jakiegoś salonu jak to określił Dan. Stanęliśmy przed drzwiami. Pierwszy wszedł Dan, druga Mel, a trzecia byłam ja.
W tym samym momencie usłyszałam głos Dan’a mówiący: „Chłopaki to Anette”, głośnie wymówione słowa Mel „O o jej!, to Pierre” i totalny ból w sercu, gdy zobaczyłam jego siedzącego na kanapie.
- …więc to jest Anette…
Pierre odwrócił głowę do nas z uśmiechem na ustach, żeby po chwili jego mina zrzedła. Patrzył na mnie tymi brązowymi oczyma, ale ja nie widziałam zbyt tego, bo mój wzrok się zaszklił przez łzy. Pozostali w salonie, oprócz mnie, Mel i Pierre’a dalej mieli uśmiechy na ustach. Spojrzałam się na przyjaciółkę, bo chciałam żeby podeszła i mnie przytuliła. Zdałam sobie wtedy sprawę, że ona mnie przeprasza wzrokiem, przypomniałam sobie, że przy wejściu wyraźnie powiedziała Pierre… ona wiedziała, ze mój Pierre jest wokalistą Simple Plan.
- Anette to jest… - Dan pokazywał na Pierre’a.
- Tego pana znam… - wyjąkałam. – i nie chce go więcej na oczy widzieć.
Odwróciłam się i bezceremonialnie wyszłam szepcząc cicho „przepraszam Dan”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NastySpirit
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zzzz...iębice ;)
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 23:52, 23 Lis 2008    Temat postu:

Ohohoho.. Będzie dalej?!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty.
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 0:04, 24 Lis 2008    Temat postu:

poproszę dalej Yellow_Light_Colorz_PDT_02

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kabaczek
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 15:22, 24 Lis 2008    Temat postu:

Nie!! Ona nie może teraz tego spieprzyć! Yellow_Light_Colorz_PDT_10 Yellow_Light_Colorz_PDT_10 Yellow_Light_Colorz_PDT_10 Yellow_Light_Colorz_PDT_41 Yellow_Light_Colorz_PDT_10
Anette, nakazuję ci tam natychmiast wrócić!!

Bedzie dalej? Yellow_Light_Colorz_PDT_05


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kabaczek dnia Pon 15:23, 24 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NastySpirit
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zzzz...iębice ;)
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 15:54, 24 Lis 2008    Temat postu:

Ej ale ja tej Anette nie rozumiem, no i co z tego, że się dowiedziała teraz, że Pierre jest "tym" Pierre? Przecież nadal to ten sam Pierre... Ani ją nie zdradził, ani nic... ;|

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kabaczek
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 16:58, 24 Lis 2008    Temat postu:

Też tego nie czaję. Nie powiedział jej, bo nie chciał, żeby poleciała na niego ze względu na stan majątkowy itp, więc o co jej chodzi? Yellow_Light_Colorz_PDT_25

Ale oczywiście i tak będą razem, prawda? xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kabaczek dnia Pon 17:00, 24 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty.
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 17:38, 24 Lis 2008    Temat postu:

kurde, ja tu wracam z nudnych wykładów (kij z tym, że z dwóch uciekłam ) z nadzieją na jakąś rozrywkę przed weekendem, kupuję po drodze chińszczyznę, a tu nic do czytania nie ma :(
btw też nie pojmuję jej zachowania, może za stara po prostu jestem i do fochów nieprzyzwyczajona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulinda
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 18:38, 24 Lis 2008    Temat postu:

Ja również chcę dalej


A ja zamiast uczyć się na klasówkę z fizyki to czytam opowiadania xD
Cóż za poświęcenie xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty.
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 22:30, 24 Lis 2008    Temat postu:

kurde.
EDIT
spodziewałam się czegoś lepszego na koniec, nie happy endu broń Boże, ale czegoś innego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kitty. dnia Pon 22:37, 24 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PunK_BaNaNa
Mam dwie płyty SP


Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 3084
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 22:30, 24 Lis 2008    Temat postu:

moze poczula sie urazona ze nie mial do niej zaufania?
ze zwyczajnie nie chcial powiedziec moze mial swoje powody
ale kazdy zasluguje na prawde





Siedziałam w fotelu czując jak autobus lekko podskakuje na wybojach drogowych. W głowie nie mogło mi się pomieścić… Przecież to nie możliwe, ze zwykła dziewczyna nie może zakochać się szczęśliwie. Po pierwsze nie jestem zwykłą dziewczyną, a poza tym ta miłość od razu była na straconej pozycji. Dlaczego on mnie oszukał?
„Chciał cię tylko przelecieć.” I do tego udało mu się, a ja się głupia zakochałam.
„Nie wiem dlaczego Anette. Tyle razy byłaś skrzywdzona przez mężczyzn.” I znowu się zakochałam. Najgorsze jest to, że moja najlepsza przyjaciółka mnie zdradziła.
„A może ona była w zmowie z Pierre’em. Może jutro zobaczysz pierwszą stronę w gazecie jak obściskują się”. Przecież to nie możliwe, Mel nie jest taka…
„Nic o niej nie wiesz, tak samo nic nie wiedziałaś o Pierre’rze. Nic o nich nie wiesz i cię oboje wykorzystali”.
Nie dam się więcej…
Wyszłam z autobusu i zostało mi jeszcze tylko parę kroków do domu. Zamknę się w nim i zapomnę, że w ogóle cos takiego się zdarzyło. On na pewno o mnie zapomni, to był wybryk każdej gwiazdy show biznesu. Ze mną będzie trudniej, ale musze być silna… muszę.
Minęłam bardzo szybko grupkę harcerzy i przekręciłam klucz w drzwiach. Weszłam i je zamknęłam. Poczułam jak wszystko we mnie pęka. Byłam u siebie, moje wszystkie uczucia mogły teraz wyjść. Pierwsze łzy poleciały tak szybko, że nawet nie zdążyłam o tym pomyśleć. Potem już tylko był potok łez. Oparłam się o drzwi i przez mój mózg zaczęły się przewijać wspomnienia z przed 3 godzin. Jeszcze parę godzin temu całowaliśmy się, jeszcze parę godzin temu wierzyłam, że z mojej miłości powstanie coś pięknego i cennego, jeszcze parę godzin temu…
Całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz i osunęłam się na podłogę. Płakałam coraz głośniej. Nie mogłam się powstrzymać. Objęłam rękoma nogi i ukryłam twarz. Wstydziłam się płakać nawet przed samą sobą, bo płacz jest słabością.
- Anette…
Ten głos jeszcze długo będzie mnie prześladował, muszę się przyzwyczaić.
- Anette kochanie, przepraszam…
Podniosłam głowę i zobaczyłam jego. Stał w wejściu do salonu i przyglądał się mi z utrapioną miną. Szybko wstałam ocierając łzy, żeby tylko nie zauważył jak mnie to zabolało.
- Przepraszam skarbie…
- Co tu robisz?! – zapytałam. – Czy ty w ogóle masz honor? Przychodzisz do mnie do domu, gdy mnie nie ma…
- Anette proszę przebacz mi. – mówił dalej, ciągle mnie przepraszał. – Przepraszam.
- W dupę sobie wsadź to przepraszam! Rozumiesz?! – teraz już krzyczałam, moje nerwy puściły. – Gówno mnie obchodzi, ze mnie przepraszasz!!!
- Anette…
- Zamknij się! Nie chcę cię słuchać! – spojrzałam na niego i moje serce przez chwilę szybciej zabiło. – Jestem ciekawa Pierre ile zamierzałeś mnie oszukiwać? A może po prostu chciałeś mnie przelecieć, jutro byś zniknął. Jasne w końcu jesteś wokalistą znanego zespołu. Takich lasek możesz mieć miliony, bo nic ci nie brakuje! Jesteś ideałem! Możesz przelecieć każdą, bo wszystkie ci dadzą! Tylko dlaczego do cholery wybrałeś mnie?!
- Ty nic nie rozumiesz…
- Wszystko dobrze rozumiem! Byłam tylko epizodem twojego życia seksualnego. Wyobrażam sobie jakie było twoje zdziwienie, gdy się dowiedziałeś, że jestem dziewicą?! Pewnie nie lubisz rozdziewiczać?!
- Błagam cię Anette, pozwól mi się wytłumaczyć.
- Nie, nie pozwalam. Spieprzaj z tego mieszkania! Spieprzaj z mojego życia!
Otworzyłam drzwi i czekałam aż wyjdzie, ale on nie ruszał się, a ja im dłużej na niego patrzyłam tym bardziej zbierało mi się na płacz.
- Wyjdź Pierre. – powiedziałam cicho. – Jak zaraz nie wyjdziesz to nie ręczę za siebie.
- Anette…
- Czy ty jestes głuchy?! Wynocha!
- Daj mi wytłumaczyć.
- Do cholery nie chcę słuchać żadnych tłumaczeń!!
Spojrzał jeszcze raz na mnie i nasze wzroki się spotkały. W jego oczach było coś czego nie mogłam zidentyfikować. Spuścił głowę i wyszedł. Dotknęło mnie to do żywego, to, że mnie nie zostawił.
- Nienawidzę cię Pierre!



Dzień się wlókł, a ja siedziałam wpatrując się w ściany przy muzyce Linkin Park. Było mi ciężko to prawda, ale już wypłakałam tyle łez, że nie leciały. Tylko czasami parę kropel automatycznie wylatywało. Wyłączyłam telefon, gdy pierwszy raz chciała zadzwonić do mnie Mel. Czekałam na Mike’a, mój brat powinien mnie zrozumieć. To on był obok mnie, gdy nasza rodzina się rozpadała. To on mnie przytulał, gdy dziadek umarł. To on zawsze mi niósł pomoc mimo iż jest młodszy. Usłyszałam dźwięk telefonu domowego. Spokojnie do niego podeszłam i odebrałam.
- Słucham. – powiedziałam załamanym głosem.
- To ja Dan, dlaczego masz komórkę wyłączoną?
- Nie ważne. Przepraszam za dzisiejszy incydent, jak chcesz zrobię ten wywiad, ale w innym czasie.
- Jak chcesz Mała. Dzwonię tylko, żeby upewnić się, że nic ci nie jest.
- Spoko, dzięki Dan. Pa.
Położyłam się na sofie i zaczęłam oddychać tak jakbym uczyła się tego od nowa. Sufit był piękny, bo tylko on nie miał na sobie czarnych gwiazdek. Telefon znowu się rozdzwonił.
- Tak? – cisza. Nikt nic nie powiedział. – Słucham?
- Anette… - to był głos Pierre’a.
- Dasz mi święty spokój?!
- Jak mnie wysłuchasz. Ty musisz mnie wysłuchać. Proszę kochanie…
- To ja decyduje co będę robić! Nie chcę cię już nigdy widzieć ani słyszeć!
Oderwałam słuchawkę od ucha i rzuciłam nią o ścianę. Rozwaliła się na milion drobnych części. Dało mi to ulgę. Złapałam lampę i „upuściłam” ją z całych sił. Zaczęłam znowu płakać. Ukucnęłam na ziemi i zakryłam swoją twarz.
- Cześć siostra! – usłyszałam głos Mike’a.
Nie miałam już sił wstać, nawet powiedzieć choć jednego słowa. Chyba wszedł do salonu.
- Co ci jest Anette? – zapytał się po czym siedział obok mnie i trzymał za dłoń. – Mała co ci jest?
Podniosłam powoli głowę i spojrzałam w jego zielone oczy.
- Dlaczego płaczesz?
- Obejmij mnie Mike, proszę obejmij mnie…
Już bez żadnych pytań objął mnie i zaczął gładzić po głowie.
Jakoś przeżyłam do końca dnia. Pamiętam tylko tyle, że jak przestałam płakać Mike przeniósł mnie do sypialni i położył spać.
________________________________________



... --- 13 października __


Otworzyłam oczy i co pierwsze zobaczyłam to czarne gwiazdki. Znowu wszystko stanęło mi przed oczyma, lecz obiecałam Mike’owi, że płakać nie będę. Zgramoliłam się z łóżka. Stałam przez chwilę, żeby złapać jako taką równowagę i podeszłam do okna. Zobaczyłam czarnego Landrovera.
- Pierre… - szepnęłam cicho.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zamknęłam oczy, żeby powstrzymać łzy. One same już leciały. Dzwonek zadzwonił jeszcze raz. Mike powinien otworzyć, powie, że śpię i pójdzie sobie… Na pewno.
Przypomniało mi się, że Mike powiedział mi, że jedzie o 9. Spojrzałam na zegarek, była 9:54. Dzwonek dalej dzwonił.
- Idź sobie stąd… Nie rań mnie… Zostaw mnie w spokoju…
Próbowałam dodać sobie otuchy. Tylko dlaczego ciągle stałam w oknie?
Po 15 minutach zobaczyłam jak Pierre idzie do samochodu. Spojrzał jeszcze raz na mój domek i wszedł do samochodu. Odjechał.
Zrobiłam sobie ciepły prysznic, który pomógł mi w zasępieniu humoru. Chciałam odetchnąć świeżym powietrzem, więc, gdy wysuszyłam włosy założyłam szalik i wyszłam z domu. Szłam moją kochaną Rose Cross i patrzyłam jak wiatr łamie drzewa, jak małe dzieci wracają ze szkoły. Doszłam do sklepu, więc weszłam bez zastanowienia. Krążyłam między półkami nie wiedząc czego szukam. Znalazłam stoisko z gazetami, podeszłam i złapałam z pierwszą lepszą. Moim starym nawykiem kartowałam ją od końca. Były przeróżne plotki i doniesienia. Lecz największe zdziwienie dopadło mnie, gdy trafiłam na drugą stronę gazety.
„A nie mówiłam”, usłyszałam swój wewnętrzny głos. Było naprawdę duże zdjęcie Pierre’a i Mel trzymających się za rękę i cudowny tytuł: „Następny podbój seksualny Pierre’a Bouvier, czy miłość do końca życia?”. Chciałam odłożyć gazetę na miejsce, gdy stwierdziłam, że ją kupię. Szukałam po kieszeniach pieniędzy. Poszłam do kasy i podałam sprzedawczyni gazetę. Ta spojrzała na mnie, bo gazeta była otwarta na zdjęciu Pierre’a i Mel.
- To wszystko? – zapytała przesłodzonym głosem.
- Tak…albo, nie. Poproszę jeszcze żyletkę. – spojrzała znowu na mnie.
Zapakowała mi rzeczy, które wzięłam w małą firmową torebeczkę i uśmiechnęła się sztucznie mówiąc mi „do widzenia”.

Szłam przez ulicę, tym razem szybkim krokiem, bo chciałam jak najszybciej dojść do domu. Wyciągnęłam gazetę i otworzyłam na drugiej stronie.
„Następny podbój seksualny Pierre’a Bouvier, czy miłość do końca życia?
Wczoraj niedaleko naszej redakcji można było zauważyć Pierre’a Bouvier (26 letni wokalista Simple Plan) ciągniętego przez wysoką szatynkę. Ich miny wskazywały najprawdopodobniej na kłótnie.” Czytanie przerwał mi kamień, o którego się potknęłam i wylądowałam na ziemi.
- o jej!! – krzyknęłam głośno, aż starsza babcia się na mnie obejrzała.
Wstałam i otrzepałam ubranie. Na szczęście nic mi się nie stało, dlatego idąc dalej studiowałam artykuł.
„Pragniemy zauważyć, że parę dni temu opublikowaliśmy zdjęcie tej samej dziewczyny z Pierre’em w kawiarni, śmiejących się do siebie. Fanki nie są zadowolone z nowej „miłości” Pierre’a, ale w końcu to jego wybór. Życzymy szczęścia.”
Byłam w szoku…
„W zasadzie co mogłaś się spodziewać po takim playboyu jak Pierre?” Nie wiem…
„Wiem co dokłada drewna do paleniska. To, ze dziewczyną, która była z Pierre’em była Mel.”
Doszłam szybko do domu i otworzyłam drzwi. Zamknęłam je na klucz i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku patrząc znowu w okno.
- A miało być tak pięknie. Miało nie wiać w oczy nam i ociekać szczęściem…
Cicho nuciłam czując jak robi mi się zimno, poczułam też łzy na dłoniach, które mocno zacisnęłam na kolanach. Przez moje ciało przeszły dreszcze.
- Zawsze zakochiwałaś się Anette i zawsze cierpiałaś… Oni uciekali, albo krzywdzili… Dlaczego uwierzyłaś, że tym razem się uda? Nie jesteś stworzona do tego, żeby cię kochali, czyli nie jesteś stworzona żeby żyć…
Pochyliłam się i znalazłam torbę, w której leżała ONA. Wyjęłam ją i zerwałam niecierpliwie papier, który chronił ostrze. Spojrzałam na nią i z desperacją rzuciłam na łóżko.
„I co potniesz się tak jak kiedyś? Jak nie mogłaś rozwiązać swoich problemów lub chciałaś uciec? Co ci to da?”
- Da tyle samo co kiedyś. Ulgę…
Usiadłam wygodniej na łóżku i sięgnęłam po żyletkę. Podwinęłam delikatnie rękaw swetra i spojrzałam na nadgarstek. Było tam dosyć dużo blizn. Przystawiłam żyletkę do skóry i delikatnie jeździłam ostrzem po niej. Robiły się taki małe czerwone kreski. Ścisnęłam pięść i przejechałam mocniej tuż obok żyły.
- Cięcie… się… jest… grą… w… której… możesz… przegrać… życie… - między słowami powstawała następna kreska.
Zrobiłam delikatne nacięcie i spojrzałam w okno, wtedy pociągnęłam z całych sił dalej, aż nie skończyła mi się ręka. Odrzuciłam ostrze i mój tułów opadł na łóżko. Mimowolnie moje ręce powędrowały w bok.
- Być jak Anioł… Odlecieć tam, gdzie inni nie mogą…
Zamknęłam oczy z nadzieją, że uda mi się zasnąć.

Przed oczyma przewijało się całe moje życie. Zaczynając od słodkiego dzieciństwa kończąc na ostatnich dniach. To było jak film, w którym główną rolę grałam ja. Film oparty na moim całym życiu, na wszystkich złych i dobrych chwilach, na moich załamaniach i dniach kiedy chciałam roznieść ze szczęścia świat… to wszystko działo się tak szybko.
Wszystko zaczęło zwalniać, gdy pierwszy raz spotkałam Pierre’a. Teraz widziałam jedne z najszczęśliwszych chwil w moim życiu, żeby zaraz zobaczyć siebie siedzącą na łóżku z żyletką. Potem działo się coś co mnie zdziwiło. Mój brat. Karetka. Szpital. Lekarz.
- Wstrzymana akcja serca. Zgon nastąpił 8 września 2005 roku o godzinie 20:03.
Ktoś położył mi na twarz białą chustę.
Potem widziałam cmentarz. W rogu, gdzie było parę grobów stała dosyć duża grupka ludzi. Dojrzałam tam Mike’a, mamę, tatę i małego Evan’a, który ściskał rękę mamy. Obok stałą Mel z jakimś mężczyzną i Pierre z jakimiś kolesiami, wszyscy byli ubrani na czarno. Byli też tam Dan i pary ludzi, którzy na dłużej zamieszkali w moim życiu.
- Żegnamy dziś tą młodą dziewczynę, która postanowiła odebrać sobie życie. Żegnamy cię Anette.
Mel zaczęła płakać, mama oparła się o tatę jakby na jej ciało spadło za dużo ciężarów, a Mike schował twarz w ręce. Pierre się odwrócił i z płaczem poszedł do samochodu.
Skąd ja znałam ich wszystkich?
To ja jestem Anette i to ja przegrałam życie…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NastySpirit
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zzzz...iębice ;)
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 22:57, 24 Lis 2008    Temat postu:

O fuck... Nienawidzę smutnych zakończeń.. Już jednak wolę głupkowate happy end'y. A co do tej Anette to jakaś lekko "szurnięta" dziewczyna. Możecie na mnie się rzucać z tasakami, ale ta dziewczyna była trochę nie ten teges. Nie lubię takich rzeczy, ze dziewczyna nie pozwala nawet chłopakowi sie wytłumaczyć. Tak samo jak nie lubię jak sie zabija głowna bohaterka, bo jej nie pykło z chłopakiem -.-' Ale nie ukrywam, ze opowiadanie mi się podobało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty.
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 23:03, 24 Lis 2008    Temat postu:

no opowiadanie samo w sobie mnie wciągnęło, ale wyrosłam już z przejmowania się facetami (a już na pewno z przejmowania się CZYMKOLWIEK do tego stopnia) i uważam, że bohaterka, jak na moją rówieśniczkę, była lekko niezrównoważona
a happy endy są nudne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PunK_BaNaNa
Mam dwie płyty SP


Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 3084
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 23:05, 24 Lis 2008    Temat postu:

a czy ktos napisal ze to koniec? Yellow_Light_Colorz_PDT_02 Yellow_Light_Colorz_PDT_02 Yellow_Light_Colorz_PDT_02

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty.
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 23:07, 24 Lis 2008    Temat postu:

czy ona zmartwychwstanie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PunK_BaNaNa
Mam dwie płyty SP


Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 3084
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 23:27, 24 Lis 2008    Temat postu:

najwyrazniej ktos nad nia czuwa Yellow_Light_Colorz_PDT_06



sasasa.... --- 14 października

…To ja jestem Anette i to ja przegrałam życie…
Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały sufit. Chciałam się podnieść lecz nie to, ze mnie wszystko bolało to jeszcze moje ruchy były skrępowane przez różną aparaturę. Usłyszałam głos mężczyzny.
- Siostro, przed chwilą przywieźli jakiegoś wokalistę zespołu rockowego. Na koncercie dostał szklaną butelką w okolice oka i nosa. Proszę do niego iść.
- A jak ma na nazwisko?
- Bouvier.
Pierre… Zaczęłam się podnosić mimo bólu. Zobaczyłam, ze w sali już nikogo nie ma. Nikt mi nie pomoże. Podpierając się rękoma wstałam na nogi i zaczęłam wyrywać wszystkie aparaty, które pozwalały mi żyć. Przeszłam do ściany i zaczęłam powoli iść jakbym dopiero zaczęła się uczyć tej czynności. Wyszłam z sali i zobaczyłam, ze jest całkowicie pusto. Szłam podpierając się ścianą. Każdy krok był takim nie miłosiernym bólem, ze zaczęłam się zastanawiać dlaczego ni umarłam. Dochodziłam do klatki schodowej więc postanowiłam przejść o własnych siłach przez korytarz, żeby oprzeć się o drugą stronę ściany. Czułam jak siły mnie opuszczają więc stanęłam i zaczęłam głęboko oddychać. Odepchnęłam się od ściany. To co poczułam i zobaczyłam trwało kilka sekund. Poczułam jak upadam i zobaczyłam jak ktoś wychodzi z drzwi naprzeciwko. Ten ktoś zdążył mnie złapać, a ja zobaczyłam tylko jego brązowe oczy. To wszystko.


- Proszę pani. Proszę się obudzić. – ktoś natarczywie chciał, abym wstała, abym otworzyła oczy i zaczęła normalnie funkcjonować. – Panno Lethal…
Mój organizm w porównaniu do duszy chciał żyć więc moje oczy się otworzyły. Znowu zobaczyłam biały sufit.
- Panno Lethal, czy wie pani, gdzie się znajduje?
- W szpitalu? – odpowiedziałam pytając zarazem.
- Czy wie pani jakie jest pani imię? – chyba zaakceptowała moją odpowiedź.
- Anette.
- Dobrze. Poproszę rodzinę.
Wyszła i po chwili usłyszałam jak ktoś inny wchodzi do sali.
- Siostrzyczko. – Mike podszedł do mnie i złapał za prawą dłoń co sprawiło mi nie mały ból, lecz nie pokazałam go po sobie. – Tak się o ciebie bałem…
Zobaczyłam, że oczy miał podpuchnięte. Uśmiechnęłam się do niego, bo nie mogłam wydusić ani jednego wyrazu z gardła.
- Przepraszam Mike…- wyszeptałam.
Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku i podparłam się rękoma, żeby usiąść. Gdy usiadłam od razu pożałowałam. W drzwiach stała Mel, a tuż obok Pierre. Spojrzałam na Mike’a.
- Mel znam, a tego drugiego nie znam, lecz chciał z tobą posiedzieć.
Nie wiedziałam czy zacząć płakać czy udawać, że zemdlałam, czy spuścić wzrok, czy poprosić Mike’a, żeby ich wyprosił. Mój mózg był wyprany z myśli. Patrzyłam się tempo na Mike’a, a ten gapił się na mnie jak na debila.
Patrząc się na brata nazbierałam wystarczająco odwagi, żeby spojrzeć na Mel. Dziewczyna spojrzała mi w oczy po czym spuściła wzrok i wybiegła z sali.
- Pójdę do niej. - powiedział Mike wstając.
Zostałam sam na sam z Pierre’em. Delikatnie zamknął drzwi i zbliżył się do mnie. Spojrzałam na niego, miał opatrunek przy brwi i te jego oczy. To je wczoraj widziałam przed zemdleniem. Oglądałam jego twarz, tak jakbym zobaczyła go po paru latach. Przyłapał mnie na tym, a ja odkręciłam głowę.
- Gdyby nie ten fan, co mnie zdzielił butelką, pewnie nawet nie wiedziałbym, ze jesteś w szpitalu. – powiedział.
- Tak byłoby lepiej…
- Na pewno nie dla mnie. – zamilkł na chwilę jakby chciał nabrać sił. – Dlaczego to zrobiłaś?
Do moich oczu napłynęły łzy. Gwałtownie zamknęłam powieki, żeby nic nie zauważył.
- Anette, czy ty chciałaś się zabić?
To było nie uniknione. Rozpłakałam się. Głowę pochyliłam i pozwoliłam łzom płynąć, a Pierre’owi patrzeć na mój zupełny upadek.
- Nie musze odpowiadać na żadne z twoich pytań. – powiedziałam groźnie, choć wcale mi to nie wyszło zbyt dobrze przez szloch.
- Ale mogłabyś.
- Nic nie muszę! – krzyknęłam podnosząc głowę. – I co z tego, ze się pocięłam? Nie twój zasrany interes! Nie powinno cię to interesować!
- Ale interesuje. I wiem, że płaczesz przeze mnie i, że to też zrobiłaś przeze mnie.
Znowu spuściłam wzroki patrzyłam na moją zabandażowaną rękę.
- Nie mogę sobie tego wybaczyć od momentu, gdy zobaczyłem jak płaczesz u siebie w domu.
- Wiesz czego ja nie mogę sobie wybaczyć? – spojrzałam w jego oczy, bo chciałam, żeby go zabolało. – Tego, że spotkałam cię w sklepie, tego, że przyszedłeś do mnie do domu, tego, ze mąciłeś mi życie, gdy ja tego nie chciałam, tego, ze mnie pocałowałeś, a ja ci się oddałam. Nie mogę sobie wybaczyć tego, że cię pokochałam, a ty mnie zraniłeś.
Na szczęście do sali wszedł Mike.
- Odwiozłem Mel do domu i… - spojrzał na mnie. – Dlaczego znowu płaczesz Mała?
- Nie, nie ważne. – próbowałam wytrzeć łzy.
- To jest ważne Anette. Przyjechałem płakałaś i nic nie chciałaś mi powiedzieć. Potem znalazłem ciebie całą zakrwawioną, leżącą na łóżku, a obok leżał artykuł z… - spojrzał na Pierre’a. -…z nim i Mel.
Zamilkł. Bałam się, że zaraz może coś zrobić.
- Co ty o jej! zrobiłeś mojej siostrze?! – krzyknął do Pierre’a.
- Mike uspokój się. – powiedziałam stanowczo do rozwścieczonego brata.
Spojrzałam na Pierre’a, dopiero teraz zobaczyłam, że chłopak jest na granicy wytrzymałości i zaraz się rozpłacze.
- Słyszysz mnie dupku! Co zrobiłeś mojej siostrze?
To był ułamek sekundy, gdy Mike zacisnął rękę i walnął z całych sił Pierre’a w twarz, a ten wylądował na ziemi.
- MIKE! – krzyknęłam po czym bardzo szybko wstałam z łóżka i podeszłam do leżącego Pierre’a.
Ukucnęłam obok niego i wzięłam jego głowę na swoje kolana. Z kącika ust spływała mu mała stróżka krwi.
- Że jest dupkiem, to jest, ale nie znaczy, ze musisz go od razu bić!
- No wybacz mi kochana siostro, że cię bronię!
Schował ręce do kieszeni i wyszedł z sali. Spojrzałam na twarz Pierre’a i delikatnie pogłaskałam po policzku.
- Przepraszam cię za niego. – wyszeptałam.
- Broni swojej siostry…
Złapał moją zdrową dłoń i delikatnie pocałował po czym wstał i wyszedł z sali.



--- 19 października
________________________________________

Siedziałam w salonie grzejąc się pod kocem pijąc nie wiadomo, którą herbatę i patrzyłam w telewizor czasami spoglądając za okno. Zbliżała się 20, a deszcz padał coraz silniej już od 3 godzin. Usłyszałam dźwięk mojego nowego telefonu domowego, który kupił mi Mike tuż po tym jak pozbierał szczątki starego. Podniosłam słuchawkę.
- Słucham? – zapytałam.
- Anette… - usłyszałam głos Pierre’a w słuchawce. – Pozwól mi z sobą porozmawiać. Ten jeden jedyny raz…
- Pozwalam… - nie wiem co zmusiło mnie do wypowiedzenia tego jednego słowa.
- Mogę dziś?
- Dobrze…
Rozłączył się, a ja zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam. Położyłam słuchawkę na widełki i w tym samym momencie ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Od razu pomyślałam, ze to Pierre, ale przecież nie mógłby tak szybko dojechać chyba, że…
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Pierre’a całego mokrego.
- Cześć Anette. Nie przeszkadzam?
- Nie, wejdź.
Chłopak cały ociekał wodą i trząsł się trochę z zimna.
- Nie miałeś co robić i postanowiłeś spacerować w ulewę?
- Musiałem dużo przemyśleć… - spojrzał mi w oczy. – Anette…
- Później pogadamy, najpierw weź prysznic i przebierz się. Zaraz przyniosę ci jakieś ubranie.
- Ale…
- Przeziębisz się Pierre. Idź weź prysznic.
Chłopak posłuchał mojego polecenia i poszedł do łazienki zostawiając za sobą mokre ślady, a ja zamknęłam drzwi i poszłam zagotować wodę na herbatę.
Po niecałych dwudziestu minutach chłopak wyszedł z łazienki w kompletnym ubraniu wycierając sobie włosy. Ja siedziałam znowu na sofie. Gdy wszedł do salonu nie obejrzałam się. Bałam się na niego patrzeć, bo nie wiedziałam jak zareaguję na jego ponowną obecność w moim mieszkaniu.
- Coś mi się wydaje, ze uratowałaś moje zdrowie.
- Choć zrobię ci herbaty.
Poszliśmy oboje do kuchni. On usiadł na krześle za stołem, a ja robiłam mu i sobie herbatę. Miałam nadzieję, że 5 herbata tego dnia mnie uspokoi, gdy przyjdzie czas na rozmowę.
Postawiłam przed nim herbatę i usiadłam na krześle tuż naprzeciwko niego. Siedzieliśmy w milczeniu, lecz ta cisza mnie denerwowała.
- Mieliśmy pogadać Pierre…
- Ale ja nie wiem od czego zacząć.
- Od początku.
- Tylko, gdzie jest początek?
Napił się łyka herbaty.
- Więc tak… jestem Pierre Bouvier, jestem wokalistą rockowej grupy Simple Plan…
- Gdybyś kiedyś od tego zaczął… - przerwałam mu lecz on też wtrącił się w moje słowa.
- Zrozum mnie Anette, gdybym od początku był Pierre’m Bouvier, wokalistą, niczego nie traktowałabyś poważnie, olałabyś mnie… a tak byłem jakimś Pierre’em, nie cholerną gwiazdą. Zachowywałabyś się inaczej w stosunku do gwiazdy, a inaczej w stosunku do zwykłego człowieka, który chcę poderwać dziewczynę, która mu się spodobała.
- Może masz rację…
- Tym razem mam rację. Spotkałem tyle lasek, które kojarzyły mnie z pieniędzmi, lub z facetem dobrym w łóżku. Ty widziałaś we mnie zwykłego faceta, czasami walniętego i śmiesznego. Poznałaś mnie takiego jakim jestem naprawdę, nie jakiego inni mnie widzą.
Zbliżył kubek do ust i napił się herbaty, chciał powtórzyć, ale zatrzymał go w połowie drogi jakby wpadło mu coś na myśl.
- Przepraszam cię Anette, że cię oszukiwałem. Nie wiedziałem jak zareagujesz na prawdę. Zbyt do ciebie przywykłem, żeby cię stracić.
- A jednak straciłeś… Tylko, ze prawdy sama się dowiedziałam.
- Za to też cię przepraszam….
- A kiedy planowałeś powiedzieć mnie poinformować kim naprawdę jesteś? – zapytałam go spoglądając na jego drżące dłonie.
- Nie wiem… naprawdę nie wiem… nie myślałem o tym… o jej! kiedy zobaczyłem cię w salonie u Dan’a myślałem, że się zabiję. Wtedy zrozumiałem, że jestem zwykłym dupkiem. Wtedy, gdy wybiegłaś ja pobiegłem z Mel za tobą. To wtedy ona złapała mnie za rękę i ci pierdoleni paparazi zrobili nam zdjęcie. Ona wtedy wpychała mnie do samochodu, żeby jechać do ciebie, żeby wszystko ci wytłumaczyć.
- Dlaczego, gdy czytałam gazetę tam było napisane, ze pare dni temu też cię wdzieli z Mel?
- Mel od razu mnie poznała i od początku wiedziała kim jestem. Ostrzegła mnie, żebym ci powiedział, a ja powiedziałem później. Wtedy akurat się z nią spotkałem, bo ona chciała mnie za to opierdolić, za to, ze ty jeszcze nie wiesz. Po przyjeździe z Hiszpanii myślała, ze prawda wyszła na jaw. My nigdy nie byliśmy razem! – prawie wykrzyczał ostatnie zdanie. – Chciałem ci wszystko wytłumaczyć, nie chciałaś mnie słuchać.
- Dziwisz mi się?
- Nie… jak zobaczyłem to zdjęcie w gazecie od razu pojechałem do ciebie lecz ciebie nie było w domu.
- Byłam Pierre, po prostu nie otwierałam ci drzwi.
Spojrzał na mnie z wyrzutem w oczach, lecz po chwili znowu w jego oczach zagościł ból.
- Chciałem, żebyś się trochę uspokoiła, więc zostawiłem cię w spokoju. Aż tu nagle, gdy wylądowałem w szpitalu i wychodziłem właśnie do domu wpadłaś mi w ramiona. Żebyś wiedziała jak się czułem jak lekarz powiedział mi, że się pocięłaś…od razu wiedziałem, ze to przez jednego dupka o imieniu Pierre… Przepraszam cię Anette, za każdą krzywdę, którą wyrządziłem ci swoim dziecinnym postępowaniem, za to, ze płakałaś przeze mnie i się pocięłaś, za to, że swoją najlepszą przyjaciółkę znienawidziłaś przeze mnie. Przepraszam za pojawienie się w twoim życiu, przepraszam za wszystko.
Schował twarz w dłoniach.
- Pierre… spójrz na mnie. – chłopak podniósł znowu głowę. – Przebaczam ci wszystko.
- Naprawdę? – zapytał z nadzieją pomieszaną z zwątpieniem w głosie.
- Tak. Przebaczam ci wszystko. I nie przepraszaj za pojawienie się w moim życiu, bo to był najpiękniejszy dzień jaki kiedykolwiek doświadczyłam.
Chłopak odsunął krzesło i podszedł do mnie. Podniósł mnie i mocno przytulił. Wtuliłam się w niego i poczułam się znowu na miejscu, którego tak długo szukałam.



popatrz w jej oczy.... --- 27 października
________________________________________

Bardzo długo trwaliśmy w uścisku.
- Dziękuję Anette. – powtórzył chyba po raz tysięczny Pierre, trzymając mnie w ramionach i patrząc prosto w oczy.
Puścił mnie i spojrzał w okno.
- Muszę już iść.
- Ty chyba psychiczny jesteś ciołku. – powiedziałam do niego i złapałam jego twarz nakierowując go na swoją. – Przecież, jak wyjdziesz na dwór to przeziębienie murowane. Zostaniesz tutaj, bo będę miała cię na sumieniu jak umrzesz przez grypę.
- Z tego co wiem od tego się nie umiera, ale tak nalegasz… - uśmiechnął się.
Tak brakowało mi jego uśmiechu. Takiego pewnego siebie z masą uroku. Siłą woli też się do niego uśmiechnęłam. Złapał mnie delikatnie w talii i poprowadził do salonu. Usiedliśmy na sofie, swoją prawą rękę położył na moim ramieniu.
- Wiesz Anette. Chciałbym, żebyś poznała moich kumpli z kapeli.
- Jak chcesz.
- Chcę i to bardzo.
Nie rozmawialiśmy już, po prostu siedzieliśmy. Cieszyłam się jego bliskością, czułam się naprawdę bezpiecznie mimo tego wszystkiego co przeszłam przez niego. Nawet nie wiem kiedy moja głowa spadłą na jego ramię i usnęłam.

Gdy się obudziłam była jeszcze noc. Niebo rozświetlał tylko księżyc lecz czasami zasłaniały go rozszarpane chmury. Ten widok był tak piękny, że wstałam z łóżka i podeszłam bliżej okna patrząc na groźne niebo. Chmury ruszały się tak szybko jakby ktoś je gonił. Wyglądało to pięknie, groźnie, tajemniczo, ale zarazem fascynująco. Po prostu stałam i patrzyłam się.
Zaczęłam się zastanawiać jakby to było, gdyby to wszystko potoczyło się inaczej… co by było gdybym nie spotkała Pierre’a? Na pewno nie cierpiałabym, nie wylądowałabym w szpitalu… nie zakochałabym się, nie mogłabym się czuć szczęśliwa. Na pewno nie leżałby teraz na moim łóżku…
Zauważyłam, że pokój coś oświetliło. Spojrzałam w stronę łóżka i zobaczyłam Pierre’a, który przecierał twarz, próbując złapać koncentrację i spojrzeć na mnie. Gdy mu się udało spojrzał na mnie. Wyglądał bardzo intrygująco: rozszarpane włosy i zmrużone oczy do tego delikatny uśmiech.
- Co ty robisz Pierre? – zapytałam go, gdy on ciągle się na mnie gapił.
- Raczej co ty robisz mała? Ja tu sobie normalnie legalnie śpię…
- Pominę fakt iż śpisz w moim łóżku. – dodałam.
- Nie czepiaj się szczegółów. Ja tu sobie śpię i w którym momencie chcę namacać twoje ciało, a tu siekiera (pozdro dla Flower Power takiego trochę 4fun człowieczka). Stęskniłem się za tobą… - spojrzał na mnie jak pobity spaniel. Moje serce się ruszyło.
Podeszłam do niego i bez żadnego ostrzeżenia usiadłam mu na kolanach i przytuliłam z całej siły. Chłopak odwzajemnił gest.
- Tęskniłem za tobą Anette. – powiedział patrząc mi w oczy. – Miło jest znowu cię objąć.
Ciągle siedząc okrakiem na jego kolanach złapałam jego twarz i bardzo powoli przysuwałam swoją twarz do jego. Pocałowałam go w nos, a on gwałtownie podniósł głowę i też cmoknął mnie w nos.
- Też tęskniłam Pierre… - szepnęłam.
Zarzuciłam ręce mu na szyje i przycisnęłam mocno do siebie. Pierre padł na łóżko i zaczął dmuchać na moje włosy, które przysłoniły mu twarz.
- Nie pluj. – wyraziłam głośno swoją uwagę ciągle trzymając go.
- Nie pluje. Twoje włosy dostają się do moich ust.
- Nie trzeba było padać.
Złapał mnie za pośladki i przycisnął do siebie. Podparłam się rękoma i podniosłam swoje zwłoki do góry.
- Tak lepiej. –uśmiechnął się.
- Idziemy spać.
Pochyliłam się nad nim i potarłam pare razy moim nosem o jego nos po czym zeszłam z niego układając się na swoim miejscu. Zgasło światło i poczułam jak mnie lekko obejmuje i przyciąga do siebie.
- Dobranoc mała.
- Dobranoc…

Gdy otworzyłam oczy od razu zobaczyłam Pierre’a. Siedział oparty o poduszkę, miał wyprostowane nogi przykryte kołdrą. Patrzył się w ścianę. Miał bardzo skupioną twarz, jakby każdy mięsień był naprężony do granic możliwości. Przybliżyłam się delikatnie do niego, ale on chyba nawet nie usłyszał. Zbliżyłam się jeszcze bardziej i położyłam głowę na jego nogach. Chłopak spuścił głowę i spojrzał na mnie na co ja delikatnie się uśmiechnęłam.
- Co robisz? – zapytałam.
- Myślę skarbie…
- Nad czym?
- Ogólnie nad wszystkim.
- Aha…
Zamknęłam oczy i udałam, że znowu zasypiam. Poczułam jego rękę na mojej szyi. Nie otworzyłam oczu nawet, gdy dłoń wędrowała ku policzka. Przejechał palcem po moich wargach, a przez moje ciało przeszedł ledwie co zauważalny dreszcz. Podniosłam powieki i spojrzałam mu w oczy, a on zabrał rękę.
- Co ci jest Pierre?
- Nic.
- Nie chcesz powiedzieć?
- To nie tak… - zawahał się.
- Dobra nie chcę już wiedzieć.
Nie obraziłam się na niego za brak zaufania czy coś podobnego, tylko postanowiłam wstać. Usiadłam najpierw na łóżku i już stałam, gdy poczułam jak łapie mnie za rękę.
- Nie odchodź Anette. – powiedział to jakby bał się czegoś.
- Chciałam zrobić tylko herbaty…
- Usiądź obok mnie. – polecił mi.
Zdążyłam się trochę zdenerwować powagą w jego głosie i bałam się, że sprawa będzie poważna. Usiadłam tuż obok niego i spojrzałam na jego strapioną twarz.
- Anette… - zaczął po czym spuścił wzrok.
- Ja cię słucham Pierre. – byłam coraz bardziej zdenerwowana. Puścił moją dłoń i dopiero podniósł wzrok.
- Ja rozumiem jak powiesz nie, ja wiem, ze to jest staroświeckie, ja wiem… - natarczywie spojrzałam w niego. – Anette… zostaniesz moją dziewczyną?
Zamurowało mnie. Zrobiłam bardzo dziwną minę i patrzyłam się w jego oczy.
- Zrozum mnie. Chcę być pewny. Chcę żebyś miała taką karteczkę na ręku: JESTEM DZIEWCZYNĄ PIERRE”A! ŁAPY PRZY SOBIE.
- Jesteś wariatem wiesz o tym? – uśmiechnęłam się do niego. – Jak kupisz mi taką bransoletkę to zostanę twoją dziewczyną.
- Kupie ci mała.
- Więc jestem twoja.
Jednym zwinnym ruchem przyciągnął do siebie i złapał mnie za twarz.
- Więc jak jesteś moja to mogę…
Nie zaczął mnie całować tylko delikatnie lizał moją górną wargę, na co ja zaczęłam całować jego dolną. Po chwili przygryzał moją dolną wargę i ssał ją na zmianę. Aż jęknęłam, na co on wpił się w moje wargi i zaczęliśmy się całować bez żadnych ograniczeń. Nie mogliśmy się od siebie oderwać, nasze usta były jak sklejone, a nasze języki stanowiły jedną całość.

Zamykałam właśnie drzwi od drugiej strony, bo Pierre ubzdurał sobie, żeby iść do niego do domu. Mimo moich bardzo głośnych uwag i innych takich on stwierdził, że musimy iść. Lecz udało mi się go wepchnąć do autobusu.
Staliśmy naprzeciwko siebie. Pierre się zagadkowo uśmiechał i wiercił wzrokiem każdego w autobusie.
- Jesteś wariatem wiesz?
- Słyszałem to już dziś. – podniósł brwi do góry i znowu zaczął się śmiać.
- Nie rozumiem twojego zadowolenia…
Chłopak rzucił się na mnie i objął w talii.
- Moim zdaniem wystarczającym powodem do zadowolenia jest fakt iż jesteś moją dziewczyną.
- Pierre tu są ludzie normalni.
Czułam jak ludzie się na nas patrzą.
- Puść, bo unicestwię twoje… - tu spojrzałam się w dół.
- I co zrezygnujesz z dzieci ze mną?
- Dzieci jak dzieci, ale…
Uśmiechnął się i puścił mnie znowu przybierając na twarz uśmiech i rozbieżność wzrokową.
Nagle jego telefon zadzwonił.
- Słucham? A to ty… No jasne… wiesz ja to ja… No mam nadzieję… niedługo.
Krótka rozmowa, z której nic nie umiałam wywnioskować. Spojrzałam w jego oczy z zaciekawieniem, a on tylko podniósł oczy do góry i się uśmiechnął.
Po jakimś czasie to Pierre prowadził mnie do swojego domu, bo wiedza na temat tej okolicy już nie była dla mnie. Szliśmy ulicą, która w zasadzie była już wypełniona większymi bogatszymi domami.
- Tędy nie jeżdżą autobusy? – zapytałam, gdy minęło już 10 minut od ostatniego przystanku.
- Jeżdżą, ale takim sposobem będę dłużej z tobą.
- Jesteś słodki… - powiedziałam zatrzymując go. Pocałowałam go lekko w policzek i łapiąc go za rękę poszłam dalej.
Szliśmy tak trzymając się za rękę jak dwójka zakochanych w sobie gówniarzy…
- O o jej!… - usłyszałam głos Pierre’a.
Potem widziałam biegnących do nas dziennikarzy. Myślałam, ze przyczepią się do Pierre’a lecz oni zaczęli zadawać pytania mi.
- Czy długo już jesteś z Pierre’m?
- Czy planujecie ślub?
I tego podobne pytania. Pierre próbował ich uspokoić, lecz na nic się to zdało. Przebijał się przez ich tłum ciągnąc mnie za sobą. Nagle ktoś złapał mnie za rękę i bardzo celnie zadał pytanie, które zwaliło mnie z nóg.
- Czy to prawda, ze chciałaś popełnić samobójstwo przez Pierre’a?
To pytanie było jak sztylet, które bardzo powoli przebijało moje serce. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zatkało mnie. Przymurowało. Spojrzałam w zdziwioną twarz Pierre’a. Złapałam go za kurtkę i przylgnęłam do niego.
- Błagam cię Pierre weź mnie stąd… Weź mnie stąd… - wyjąkałam, po czym bezceremonialnie się rozpłakałam.
Pierre przytulił mnie do siebie, krzyknął pare obraźliwych słów i jakimś cudem przebrnął przez hordę dziennikarzy aż do drzwi wejściowych. Nie wiedziałam, co się dzieje, bo ciągle byłam przytulona do chłopaka. Weszliśmy do środka.
- Cześć stary! – usłyszałam jak ktoś wita chłopaka.
- Nie teraz Seb…
Pierre podniósł mnie do góry i gdzieś zaniósł. Usiadł na czymś, a ja siedziałam na jego kolanach ciągle płacząc. Nie mogłam przestać, bo to pytanie mnie zabolało jako wspomnienie… jako prawda.
Delikatnie mnie głaskał po głowie próbując mnie uspokoić.
- Anette już nie płacz. Proszę cię kochanie przestań…
Okiełznałam lecące z oczu łzy i delikatnie się od niego odsunęłam. Spojrzałam w jego brązowe oczy, które wyrażały ból. Złapał moją twarz obiema dłońmi.
- Przepraszam cię mała nie pomyślałem o tym. Anette przestań już płakać.
Wytarł łzy i delikatnie musnął ustami moje czoło.
- Przebaczysz mi kochanie?
Chciałam mu podziękować za to, że przy mnie jest, że mnie obronił… Nie mogłam powiedzieć mu co tak naprawdę do niego czuję więc pocałowałam go w nos.
- Jasne miśku…
Uśmiechnął się i znowu mnie wziął na ręce.
- Teraz poznasz moich kumpli…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty.
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 23 Wrz 2006
Posty: 848
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Wto 11:51, 25 Lis 2008    Temat postu:

eee happyendowo i nudno się robi, dużo tego jeszcze jest?
i będzie się coś jeszcze działo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulinda
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Wto 19:37, 25 Lis 2008    Temat postu:

Wow, ja myślałam, że wtedy był koniec xD

Ooo tam, jak dla mnie może być happy end


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NastySpirit
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zzzz...iębice ;)
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Wto 19:50, 25 Lis 2008    Temat postu:

Racja, trochę nudnawo, ale wolę happy end, ale taki ciekawy, a nie "żyli długo i szczęśliwie"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Simple Plan Strona Główna -> Twórczość własna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin