Forum Simple Plan Strona Główna

Nowa...?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Simple Plan Strona Główna -> Twórczość własna II
Autor Wiadomość
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP


Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Czw 17:39, 10 Kwi 2008    Temat postu: Nowa...?

Dałam du.py, wiem. Ale nie potrafie dokonczyc starych opowiadań. Nie mam pojecia dlaczego. Moze przez zmiany, których ostatnio było bardzo dużo. Moze przez tak długą przerwę i brak weny...
Nie wiem, ale ostatnio zaczełam płodzic coś nowego.
Rozumiem, że niektórzy moga być źla na mnie za to, że nie dokonczyłam juz tylu opowiadań...
Ale czy mimo wszystko ktoś może jednak chce przeczytaćź cos nowego z mojich wypocin...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Litha
Administrator


Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 13740
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 17:45, 10 Kwi 2008    Temat postu:

Cóż za głupie pytanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP


Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Czw 17:48, 10 Kwi 2008    Temat postu:

Haha, to było pytanie retoryczne Yellow_Light_Colorz_PDT_07

„Za każdym razem, kiedy myślimy, że mamy już wszystko… tracimy to. Tak to działa. Upadamy, by się podnieść, podnosimy się by upaść. Takie jest życie…”
Kiedy rok temu, podczas ostatniej wizyty w klinice dla ludzi uzależnionych usłyszałam słowa terapeuty, pomyślałam, ze bredzi. Miał do tego skłonności. Często bredził, więc i tym razem nie potraktowałam go poważnie. Dopiero niedawno przekonałam się, w jakim błędzie byłam. Ponieważ słowa Seth’a [terapeuty] niespełna rok później znalazły odzwierciedlenie w moim burzliwym życiu…
Po ponad dwumiesięcznej terapii w klinice, całkowicie przestałam brać proszki uspokajające. Uwierzyłam, ze potrafię uspokoić się sama, mimo iż nikt we mnie nie wierzył. Nikt poza Seth’em i tata…
Odstawienie proszków wyszło mi tylko na dobre. Przestałam budzić się w środku nocy z krzykiem, nie obgryzałam już paznokci. Przeprosiłam Mandy - dziewczynę, na którą kiedyś rzuciłam się za szkoła, bo wytraciła mi z ręki papierosa. Nawet udało mi się z nią zaprzyjaźnić… Rzuciłam palenie. Nie opuszczałam już lekcji, zaczęłam się nawet lepiej uczyć. Moi lekarze byli w szoku, na początku nie dowierzali, myśleli, ze udaję. Przekonali się jednak, ze moja metamorfoza jest w stu procentach naturalna i pewna, wiec nie kazali mi już więcej przychodzić na terapie. W życiu zaczęło mi się układać. Czułam się świetnie. Może los po prostu chciał mi przypomnieć, że żyję, a nie bujam w obłokach…
Niespełna rok później zmarł mój ojciec. Miał wypadek na budowie. Nie, nie pracował tam. Mój tatuś nie był robolem w plastikowym żółtym kasku, lecz właścicielem firmy budowlanej, jednej z największych w Maidstone [Anglia]. Jego ekipa była jedna z najlepszych, ale tego dnia cos nie poszło. Trzymetrowa belka zrobiła z niego mielone. A był tam tylko na niezapowiedzianej wizytacji. Dzwonił do mnie godzinę przed wypadkiem. Prosił, żebym była w domu, kiedy wróci z pracy… Czy to oznacza, ze mam zostać w tych czterech ścianach na zawsze…? Wolałabym. Całe życie byłam pól sierotą. Tata wiele razy opowiadał o mojej mamie. Nigdy jej nie widziałam. Wiem tylko, ze ma na imię Kathleen, ma 36 lat i prawdopodobnie starszego ode mnie syna. Tata zawsze mówił, że urodę odziedziczyłam po niej. I te cholerne loki… Nigdy o to nie pytałam, ale to jasne. Jestem wpadką. Kiedyś przez przypadek podsłuchałam, że matka zostawiła mnie w szpitalu, że ojciec był jej kochankiem i że chciała się mnie pozbyć, ale miała za słabą psychikę, żeby usunąć ciążę, tym bardziej zabić mnie po narodzinach. Po urodzeniu mnie wróciła do męża, słowem nie wspominając o mnie, ani o tacie. Parę razy dzwoniła, pytała o mnie, ale na tym się skończyło… Sąd nigdy nie odebrał jej praw rodzicielskich, bo tata nigdy o to nie zabiegał. Z reszta, i tak ich nie chciała. Wiec teraz sąd nakazał jej się mną zająć. Mój tymczasowy opiekun Seth wpakował mnie w samolot i wysłał do Sidney, do Australii. Może to i lepiej, że nie wiedziałam wcześniej, gdzie lecę, bo na pewno bym nie poleciała…
Cała drogę denerwowałam się spotkaniem z moja mama. Byłam przekonana, że to nie będzie miłe doświadczenie i ze czeka mnie tam dużo nieprzyjemności…
Kiedy wysiadłam z samolotu, nie musiałam długo ich wypatrywać, po prostu szukałam tej samej burzy loków, jaka widywałam co rano w lustrze. I znalazłam. Stali tam. Tleniona blondynka z przewidzianą przeze mnie fryzurą i chłopak. Młody mężczyzna. Jak już wspominałam, wiedziałam, że mam starszego brata, ale nie aż tak… Miał co najmniej 25 lat. Czy to biologicznie możliwe? – zastanawiałam się [dopiero po paru tygodniach upewniłam się, że to jej kochanek]. Twarz Kathleen była jasna i promienna. Spotkało mnie pierwsze rozczarowanie, miłe. Nie krzyczała na mnie, nie szarpała za rękę prowadząc do samochodu. Bardziej traktowała mnie jak honorowego gościa. Chłopak miał na imię Steve i wydawał się równie bezproblemowy. Po wyjściu z lotniska, wpakowano mnie w lśniącego czarnego Vana, za kierownicą siedziała ciemna zakapturzona postać. Przez chwilę poczułam się, jakby mieli mnie wywieść i zakopać w lesie, wpadłam w panikę. Zaczęłam nerwowo szarpać za klamkę. Widząc to, kierowca zablokował zamki. To wcale mnie nie uspokoiło. Przypomniałam sobie, że Kathleen siedzi koło mnie. Spojrzałam na nią wystraszona. Szukałam w jej oczach, chociaż cienia czegoś, co dałoby mi pewność, że się nie mylę…
Nie odezwała się do mnie słowem, jedynie położyła swoja ciepła dłoń na mojej i uśmiechnęła się serdecznie. Wtedy wydała mi się równie zakłopotana w tej sytuacji, co ja. Kierowca również milczał. Przerażał mnie. Jedynie Steven od czasu do czasu zadawał jakieś pytania Kath, na które ta odpowiadała jedynie skinieniami głowy. Z podróży do nowego domu pamiętam jeszcze jeden moment. Kiedy spojrzałam w lusterko i jednocześnie zrobił to kierowca. Nasze oczy się spotkały. Pożałowałam tego. Jego wzrok był mrożący, pełen gniewu i jeszcze wielu innych negatywnych uczuć. Domyśliłam się, że to mój starszy brat. Wiedziałam, że nie wszystko będzie takie łatwe, jak się zapowiadało na początku…

Yellow_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Litha
Administrator


Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 13740
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 17:56, 10 Kwi 2008    Temat postu:

Tego mi właśnie brakowało ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdara
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Targ
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Czw 18:20, 10 Kwi 2008    Temat postu:

aaa to jest to na co czekalam od dawna

glod za trampkowymi opowiadaniami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ponczek
Fan/ka jednej piosenki SP


Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 5603
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piekarnika =='

PostWysłany: Czw 20:38, 10 Kwi 2008    Temat postu:

No nareszcie!... Yellow_Light_Colorz_PDT_10

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sweet
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 726
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 20:44, 10 Kwi 2008    Temat postu:

no wreszcie trampka dodałaś coś nowego
dawaj dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP


Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pią 16:00, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Heh, mi też szczerze mówiąc, brakowało tego

Wkrótce dojechaliśmy na miejsce. Kiedy czekaliśmy, aż wielka odsuwana brama umożliwi nam wjazd na teren domu, ja przyglądałam się mojemu nowemu gniazdu z szeroko otwartymi oczami. Mieszkając w piętrowym, jednorodzinnym, zadbanym domu w Maidstone, uważałam się za księżniczkę mieszkającą w wysokiej wierzy. Jeżeli miałabym zachować swoje przekonania, pewnie stwierdziłabym wtedy, że jednak przetransportowano mnie do domu dziecka. Dom był ładny, ale niewielki. Może podobny rozmiarami do mojego prawdziwego domu, ale nie taki, jakiego się spodziewałam. Również piętrowy, z garażem i dużym ogrodem. To był plus, bo w Maidstone mieszkałam przy ulicy. Był środek lata, drugi miesiąc wakacji. Słońce świeciło wysoko nad domem, odbijając się w czystych szklanych szybach domu. Weszliśmy do środka. Od wewnątrz dom jednak robił wrażenie. Był skromnie, ale naprawdę przytulnie urządzony. Od razu zauważyłam duże schody prowadzące na górę, wtedy Kathleen odezwała się do mnie po raz pierwszy…
- Tam na górze, zaraz po lewej. Jest przygotowany dla Ciebie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba – powiedziała to spokojnie, z serdecznym uśmiechem na twarzy – Steven weźmie Twoje rzeczy
Weszłam ostrożnie na górę i odruchowo spojrzałam w prawo, w stronę ciemnych drzwi, za którymi kierowca zniknął zaraz po przyjeździe. Szybko jednak odwróciłam wzrok, przypominając sobie, jak na mnie spojrzał w aucie. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi swojego pokoju. Nic nadzwyczajnego. Cztery ściany, trochę mebli… Najwyraźniej Kath postanowiła pozwolić mi samej zadecydować o wyglądzie pomieszczenia, w którym przyszło mi spędzić 2 lata mojego życia. Chyba oczywistym jest, że nie miałam zamiaru zostać tam dłużej, niż musiałam. Po chwili w pokoju pojawił się Steve. Postawił w kacie moje rzeczy i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Kiedy spojrzałam na nie [rzeczy] przez chwile zastanawiałam się, jak z taka ilością bagażu przepuszczono mnie na lotnisku, możliwe, ze zapłacili za dodatkowy bagaż. Sięgnęłam go jednego z pudełek, wyciągnęłam z niego swoją deskorolkę i usiadłam na niej. Zadzwonił mój telefon. To Seth, tak naprawdę to bardzo go lubiłam, był po moim tacie, jedyną osoba, którą miałam. Przez moje częste ataki, nikt w szkole nie przepadał za mną…
- Witaj, Victorio
- Prosiłam o „Viki”… ?
Przemilczał to, jak zawsze. Jedyny Seth pozostał w moim życiu „jak zawsze”…
- Jak się czujesz?
- Dobrze – skłamałam
- Nie denerwujesz się?
- Nie, nie mam czym – skłamałm ponownie
Nie miałam zamiaru opowiadać mu o mojej panice w aucie. Ani o niczym inym. I nie dlatego, że mu nie ufałam. Bo był jedyną żyjąca osobą, której gotowa byłam w każdej chwili zaufać. Ale taka jestem. Nie zrobie cegos, jeśli nie uważam tego za konieczne…
- Jak tam jest? – spytał po chwili
- Dziwnie – odparłam zdawkowo
Seth był dobrym terapeutą. Napełniał mnie wewnętrznym spokojem, przynajmniej na chwile. Jedyną jego wadą w tej sprawie było to, że był zbyt łatwowierny… A może robił to specjalnie? Nie znam się na tych terapeutycznych sztuczkach…
- Na pewno dobrze się czujesz?
- Seth, nie martw się. Na razie nie mam Ci nic do powiedzenia, bo nic się nie dzieje – starałam się udawać opanowanie, ale szczerze, jego przesadna troska momentami doprowadzała mnie do szału
Po jeszcze kilku pytaniach i zapewnieniach, ze zawsze mogę na niego liczyć, rozłączył się. Stanęłam na nogach rozejrzałam się po pokoju. Ściany były koloru białego. Meble czyste, bez połysku, żadnych dodatków. Jak czysta kartka papieru. „Jeśli mam namalować dom, nie chcę, żeby ktokolwiek mówił mi, jak on ma wyglądać”. Wieczorem Kathleen poprosiła, bym zesza na dół, ponieważ został przygotowana kolacja powitalna dla mnie. Zdziwiło mnie to trochę, ale nie wypadało się nie zgodzić…
Równo o 20 zeszłam do jadalni. Nie byłam typem obrzerajacego się chudzielca. Raczej kaloriofoba, więc ostatni posiłek jadłam nie później niż o 18, ale nie wypadało miteż marudzić. Nawet się nie wykompałam, tylko ubrałam jakieś czyste rzeczy, czułam się w tym domu coraz bardziej niezręcznie.
Do stołu zasiedliśmy we 3. Szczerze ucieszyła mnie nieobecność kierowcy. Jego widok nie był najprzyjemniejszym przeżyciem. Zrobiło mi się głupio, kiedy zobaczyłam Kath w eleganckiej sukience i Steve’a w czerwonej koszuli.
- Przepraszam, nie wiem, gdzie jest łazienka – wyszeptałam zawstydzona
- Nic się nie martw, po kolacji wszystko Ci wytłumaczymy – zapewnił Steve
Stół był cały zastawiony. Pieczony kurczak, sałatka warzywna, pieczona papryka faszerowana i wiele innych potraw, których nie znałam. Do tego woda sok lub herbata do wyboru. W Anglii żywiona głównie odtłuszczana wołowiną i dietetycznym chlebem tostowym, podczas tej kolacji czułam się jak na Wigilii. Nie wiedziałam, co mogę wziąć, chociaż pewnie, gdybym spytała, powiedzieliby, ze mogę brać co i ile chcę. Ale czułam się bardzo niezręcznie. Patrzyłam wciąż na zajadających ‘opiekunów’, ostatecznie zostałam przy szklance wody.
- Nie jesteś głodna? – spytał Steve, nagle przerywając
Zakłopotana nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Milczałam Chyba to zrozumiał, bo bez słowa powrócił do kolacji. Skonczył pierwszy. W milczeniu poczekał, aż Kath skonczy, wtedy wziął naczynia i poszedł do kuchni, Kath przemówiła. Nie wiem, dlaczego, ale ulżyło mi, kiedy usłyszałam jej głos.
- Wybacz mi te ciagłe milczenie, ale to naprawde niezręczne dla mnie…
- Rozumiem –prawie wyszeptałam – Ale nie miałam wyboru, postaram się nie sprawiać kłopotu
- Tu nie chodzi o to. Widzisz, ja nawet nie wiem,jak masz na imię…
- Victoria. Ale to chyba nie moja wina? – to chyba zabrzmiało niegrzecznie – Przepraszam…
- Nie szkodzi, masz prawo być niemiła dla mnie…
- Ale tata wychował mnie inaczej
Kath westchnęła cieżko. Zrozumiałam, że jest jej cieżko i wiedziałam, że wcale jej nie pomagam…
- Kath, mogę tak do Ciebie mówic? – skinęła głową – Nie wiem, co o tym myśleć. Widzę Cie po raz pierwszy od 16 lat a jestes moją mamą…
I tak zaczeła się nasza ponad dwu godzinna rozmowa. Kath dżo mówiła. Widać, że ta sytuacja naprawde nie była dla niej łatwa, z reszta wcale mnie to nie dziwiło…
Dowiedziałam się w koncu czegoś więcej. Zakapturzony kierowca to, jak się domyślałam, mój starszy brat. Alex. Nawet nie pytała, dlaczego nie było go na kolacji, to byłodla mnie oczywiste. I całkowicie zrozumiałe. Tak mi się wydawało. Kath opowiadała mi duzo o sobie. Polubiłam słuchanie jej. Mówiła, że kochala mojego ojca, ale ze względu, na [wtedy] dwu letniego Alexa, musiała nas zostawić i wrócić do domu. Co Australijska dama robiła w Anglii? Powiedziała mi, że była na szkoleniu w firmie ojca. Kath jest architektem. Poznała mojego ojca, bardzo szybko ich znajomość przerodziła się w goracy romans. Została na dłużej, kiedy zaszła w ciaże. Urodziła mnie i zaraz po tym wróciła do domu. Ciezko było jej wytłumaczyc się przed mężem, Alex też długo był na nia zły za to, że zostawiła go na ponad rok. Mówiła, że ma ciezki charakter [Alex], miał już od dziecka. Opowiadała mi, że Alex chodzi do ostatniej klasy liceum, że często nie ma go w domu, ale nie boi się o niego, bo wie, że jest rozsądny. Słuchałam informacji o nim z dystansem. Tak, bałam się go…
Nasza rozmowa poruszyła jeszcze wiele innych tematów, Steve’a, który jest z Kath od 3 lat i jest od niej 10 lat młodszy. Rozmawiałyśmy też o Gregu, jej byłym mężu, który zmarł 6 lat temu. Miałam wtedy 10 lat, nie mogłam powstrzymać się od zadania jej tego pytania…
- Dlaczego wtedy do nas nie wróciłaś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ponczek
Fan/ka jednej piosenki SP


Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 5603
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piekarnika =='

PostWysłany: Pią 19:40, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Yellow_Light_Colorz_PDT_10 Yellow_Light_Colorz_PDT_10
Dajesz dalej Yellow_Light_Colorz_PDT_10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Suriii
Mam płytę SP


Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 2534
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:21, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Świetne ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PunK_BaNaNa
Mam dwie płyty SP


Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 3084
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pią 21:55, 11 Kwi 2008    Temat postu:

czytalam wczesniejsze opowiadania i bylo mi smutno ze nie dokonczylas bo musialam sobie w wyobrazni dokonczyc(myslenie to nie jest moja mocna strona)!!! Yellow_Light_Colorz_PDT_41 Yellow_Light_Colorz_PDT_09 !! Yellow_Light_Colorz_PDT_06 trampka przyczynilas sie do dobrego humoru sieroty z ukrainy czyli ze mnie Yellow_Light_Colorz_PDT_04 Yellow_Light_Colorz_PDT_04 lubie laski wasze opowiadania Yellow_Light_Colorz_PDT_06 Yellow_Light_Colorz_PDT_09jakies takies fajne sa i milo sie je czyta !!! tylko teraz jak siedze sama i po ciemku to wypatruje czy jakis kolo w kapturze nie chce mnie siekierka w leb trachnac Yellow_Light_Colorz_PDT_04 Yellow_Light_Colorz_PDT_04 boSkie i pisz dalej Yellow_Light_Colorz_PDT_06

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdara
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Targ
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Sob 20:59, 12 Kwi 2008    Temat postu:

aaa przyjechalam z kato i mila niespodzianka nast czesc ahhh

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP


Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 10:25, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Yellow_Light_Colorz_PDT_05 Yellow_Light_Colorz_PDT_05 Yellow_Light_Colorz_PDT_05

Odpowiedź była prosta: Alex. Jego tamtejszy gniew potęgowało jeszcze to, że był zły nie tylko na mnie, ale też na Kath i cała tą sytuację. Dowiedział się o mnie, o moim tacie i o oszustwie swojej mamy dopiero pare tygodni przed moim przyjazdem. Dokładnie dzień po tym, jak Kath dowiedziała się o śmierci taty. Nie przyleciała na pogrzeb, też przez Alexa. Moje myślenie na jego temat zmieniły się z „zakapturzonego kierowcy, do którego lepiej się nie zbliżać” na „rozwydrzonego bachora, którym nie warto się przejmować”. Po dwóch godzinach, tysiącach wylanych łez i setkach wspomnien, dołączył do nas Steve, przyniósł deser – lody bananowe. Mimo, iż była prawie jedenasta, pochłonęłam je w mgnieniu oka. Steve dokładnie wiedział, czego kobiety potrzebują. Taka byłą tez opinia Kathleen. Steve był młodym terapeutą, ale nie pracował w klinikach. Wolał pracę z cięższymi przypadkami. Zajmował się sprawą schizofrenii od strony naukowej. Badał jej odmiany, przyczyny. I razem z kolega z pracy pracował nad wynalezieniem skutecznej metody na uleczenie tej choroby. Imponował mi. Bardzo przypominał mi Seth’a, przez chwilę pomyślałam, ze przez obecnośc Steve’a przestanie mi go brakować, ale szybko skarciłam się za to w myślach. Nigdy nie zapomnę Seth’a, zbyt wiele mu zawdzięczam. Opowiadałam Kath o nim, dużo o nim mówiłam. Kath byłą swietnym słuchaczem, oprucz tego, że mówiła ciekawie i z sensem. W koncu noc nas zastała. Była 24, kiedy Steve stwierdził, że pora spać. Spytałam wtedy, czy nie martwi się o to, że Alexa jeszcze nie ma w domu. Ojciec cały drzał z nerwów, kiedy przychodziłam do domu po 22. Powiedziała mi, że tak jest od kąd mu o nas powiedziała. Spytałam wtedy, jak Steve zareagował na tą wiadomość…
- Wszyscy popełniamy błędy – odpowiedział – Najważniejsze, że nawet po tak długim czasie mamy odwagę starać się je choć trochę naprawić, nawet po tak długiej przerwie, kiedy wydaje się, że powinny już przejść wyzuty sumienia. To świadczy o tym, ze naprawdę nam zależy – Och, Seth…
Tak, jak obiecali, pokazali mi dom. Na parterze, oprócz kuchni i salonu, znajdowały się jeszcze schody do piwnicy, drzwi do garażu i przytulny pokój dzienny, od którego prowadziły jedyne drzwi do sypialni Steven’a i Kathleen z ich wlasna łazienką. Kathleen połowie schodów na góre znajdowały się małe drewniane drzwi a za nimi ‘rupieciarnia’ jak nazwała ją Kath. Na lewo na końcu korytarza znajdował się mój pokój, obok moja łazienka. Naprzeciwko, na drugim koncu znajdował się pokój Alexa. Kiedy już nie wystraszona, a zażenowana spytałam, czy dzielimy razem łazienkę, dowiedziałam się, że pokój mojego brata jest połączony z łazienką, jak sypialnia moich opiekunów. Kath zrozumiała, kiedy powiedziałam, ze nie mogę nazywać ich moimi rodzicami. Po środku korytarza znajdowało się wyjście na wielki taras, który kończył się dopiero przy moim oknie.
Byłam naprawde pod wrażeniem. Chociaż prezentacja domu nie trwała długo, byłam zmęczona. Ale przesiedziałam na mojej desce cała noc. Zaczęło się przejaśniać za oknami, kiedy drzwi wejściowe trzasnęły i usłyszałam wlokące się po schodach cieżkie, głosno tupajace nogi. Nie ma co, dyskretny – pomyślałam.
Kath oczywiście zgodziła się na to, bym urządziła pokój jak chcę. Dzień później, zabrała mnie do warsztatu i pozwoliła wybrać wszystko, a następnie pomogła mi w wyborze dodatków. Steve oczywiście towarzyszył mi podczas wprowadzania zmian. Po tygodniu zadomowiłam się na tyle, ze co nocy spokojnie chodziłam spać i budziłam się dopiero rano. Miałam wszystko, czego było mi trzeba. Tylko w pokoju. Cierpiałam z powodu rozłaki z moja deską, tak strasznie miałam ochotę pojeździć, ale nie wiedziałam nawet gdzie…
Ostatni miesiąc wakacji minał tak spokojnie, że aż nudno… Seth oczywiście dzwonił do mnie często,ale usłyszeć drugiego człowieka, to nie było wszystko, czego potrzebowałam…
Wiedziałam już, że od wrzesnia zacznę naukę w zeńskim liceum, miałam wszystkie podręczniki, byłam gotowa na nowe środowisko…
W przedostatni dzień wakacji Alex robił imprezę na uwieńczenie udanych wakacji z przyjaciółmi. Kath i Steve pojechali na jakąś wycieczkę w góry, na cały weekend. Słyszałam, jak Alex prosił, żebym pojechała z nimi. Prosił ich, oczywiście. Ale Kath się nie zgodziła. Wydał jej zatem polecenie, które miała mi przekazać. Miałam się zamknąć w pokoju i udawać, że mnie nie ma, że nie istnieje. Oczywiście, nie powiedziała tego dosłownie, ale dokładnie rozumiałam, co miałą na myśli…
Nadszedł dzień imprezy. Moi opiekunowie wyszli z domu wczesnym rankiem. Zaraz po kolacji, zamknęłam się w pokoju i podziwiałam swoje dzieło. Ściany były w ciepłym, stonowanym kolorze kojącej, zalecanej mi, uspokajającej zieleni. Część mebli była szara, część czarna. Naprzeciw drzwi wejściowych znajdowało się wielkie okno, przy którym kończył się taras [notabene, długo długo nie miałam okazji z niego skorzystać…], pod oknem leżała moja deska, wolałam ja od jakiego kolwiek krzesła, fotela czy kanapy. Na prawo, w rogu znajdowało się biórko, na którym stała sterta zeszytów i książek, oraz mój laptop. Dalej, wzdłuż prawej ściany znajdowały się kolejno meble: Szafa z ubraniami, szafka z bielizna i dodatkami. Parę półek z różnymi szpargałami i wieżą CD, dalej ściana, na której później zawisły plakaty zespołami i Rodney’em Mullen’em, a pod nimi ustawiłam moje buty. Nie miałam ich dużo, kilka par sportowych butów, typowych na deskę. Para czerwonych trampek i pluszowe kapcie. Po lewej stronie, tuż przy drzwiach stała szafka nocna. Na ścianie wisiały zdjęcia z tatą i Seth’em. Kath obiecała mi, że kiedys zrobimy sobie wspólne. Pod nimi było moje łózko. Typowe, drewniane, z wyciąganym materacem [z czasem ostał się jedynie materac] z pościelą w czarnej posewce. Lubię czarny kolor. I zielony, po prostu lubie. Lubiłam zawsze. Głownie, jeżeli chodziło o przedmioty. W ubiorze często eliminowałam zieleń. W lewym rogu pokoju, bliżej okna stały moje przyrządy do ćwiczeń: pięcio kilowe hantle, i ciężarki, których używałam przy porannym rozciaganiu. Obowiązkowo stała tam zawsze woda niegazowana, przynajmniej jeden sześciopak. Piłam dużo wody, to ważne przy mojej diecie… Tak, mój pokój był mały. Dużo mniejszy niz ten w Maidstone. Ale niebył ciasny. W sumie byłam zadowolona z niego i to bardzo…
Pod wieczor w domu zaczał podnosic się szum. Mogłam sobie jedynie wyobrazić, ile znajdowało się w nim osób. Lał się alkohol, panny nie żałowały sobie rozrywek. Chłopcy nie mieli zamiru ich doprowadzac do porządku. Parę razy jakaś dwójka licealistów dobijała siedo moich drzwi. Wtedy szybko zjawiał się Alex i mówił, że to graciarnia Inie wolno tam wchodzić. To zadziwiające, ile można dowiedziećsie ze słuchu, jeśli nie ma się okazji tego zobaczyć… Co zatem mówił im o małych drzwiczkach drzwiczkach pośrodku schodów prowadzącyh napietro? Chyba nawet się nad tym nie zastanawiałam. Głośna muzyka nie dawała mi zasnać. Miałam tego dosyć. Udawania, że nie istnieje. Wziełam moją ukochana i wyszłam przez okno. Troche się bałam. Bardziej, kiedy wyrzucałam deske w krzaki, niż kiedy sama w nie skakałam. Udało się. Po cichu przemknęłam do ulicy, żeby tylko nikt mnie nie zauważył.Później czułam się bezpieczna, byłam pewna, że Alex nie poznałby mnie, nie obchodziłam go, ważnym dla niego było,żebym to ja nie poznawała jego…
Ulica, wzdłuż której po obu stronach znajdowały się domki jednorodzinne, prawie takie same, jak ten, w którym mieszkałam od niedawna. Było ciepło, ale nałożyłam kaptur na głowę. W ten sposób trudno było mnie odróżnić od chłopaka. Tak czułam się bezpieczniej. Postawiłam deske na ziemi i ruszyłam. Przez 15 min jeździłam na niej, jak 10latek, który nie zna Mullenowskiego zastosowania deski. Tak bardzo tęskniłam za tym uczuciem, za tym lekkim wiatrem…
Dojechałam do konca ulicy, na lewo znajdował się ogromny park, miałam szczęście. Wjechałam do parku. Na środku placu, pośród drzew znajdowało się parę ramp. Stałą koło nich grupka ludzi. Nie miałam ochoty do nich podchodzić. Bałam się, że już zapomniałam tego, czego uczyłam się od ponad 2 lat. Naszczęście pamiętałam wszystko. Godzinę później towarzystwo się zmyło. Weszłam więc na zajmowana wcześniej przez nich rampę. Usiadłam na desce i rozgladałam się po okolicy. Miasto spało. Centrum na pewno. Byłam daleko od domów mieszkalnych. Ale nie trudno było domyślic się, że Alex nie jest jedyną osobą cieszącą się w taki a nie inny sposób, ostatnimi dniami [nocami] wakacji. Zadziwiające jak szybko minęła noc. Nie spostrzegłam się, kiedy zrobiło się jasno. Bardzo nie chciałam tego robić, ale wzięłam deskę i zebrałam się do powrotu. Zaczynała się sobota, dopiero w niedziele mieli wrócić moi opiekunowie. Cała sobotę pewnie miałam nie wychodzić z pokoju, wiec nie spieszno mi było do niego wracać. Było prawdopodobnie, po ósmej, kiedy stanęłam pod domem. Sama zdziwiłam się, że trafiłam. Widocznie Sidney nie jest aż tak skomplikowane, jak słyszałam... Nie uśmiechało mi się wdrapywać na pierwsze pietro przez okno, więc postanowiłam spróbować przez drzwi. Nie miałam własnychkluczy, bo nie ruszałam się w ogóle z domu. Weszłam na ganek, chwyciłam za klamkę… Szczęście było po mojej stronie! Weszłam ostrożnie do domu pełnego żywych trupów, po drodze n górę potknęłam się o paru. Gdy byłam już na górze, przypomniałam sobie, że pokój zamknięty jest kluczem od wewnątrz… Zostawiłam deske poddrzwiami i sprytnie dostałam się na taras a z niego, przez okno, do pokoju. Otworzyłam drzwi i zabrałam deske. Spłoszona odgłosem poruszających siezwłok, lekko trzasnęłam drzwiami. Przebrałam się w ciuchy do spania, poszłam do łazienki, bo chciałam umyć zęby. Otworzyłam drzwi i zamarłam w bezruchu…

W koncu cos sie tu musi zacząć dziać, prawda? Yellow_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdara
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Targ
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Nie 13:32, 13 Kwi 2008    Temat postu:

aaaaaaa ciekawa jestem coz Trampka wymysli ahhh

super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChildOfTheCorn
Mam singiel SP


Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 1790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: takie domysły...?

PostWysłany: Nie 17:12, 13 Kwi 2008    Temat postu:

genialne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ponczek
Fan/ka jednej piosenki SP


Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 5603
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piekarnika =='

PostWysłany: Nie 19:43, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Mmhmm.. Ah te niedokończone zdania na koniec!!
Yellow_Light_Colorz_PDT_10 Proszę o szybką prezentacje kolejnej części Yellow_Light_Colorz_PDT_10 Yellow_Light_Colorz_PDT_10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sweet
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 726
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 22:23, 13 Kwi 2008    Temat postu:

świetne trampka!! Yellow_Light_Colorz_PDT_10 Yellow_Light_Colorz_PDT_10

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
źą
Byłem/Byłam na koncercie SP


Dołączył: 08 Sie 2005
Posty: 4398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: city of devils
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Wto 20:07, 15 Kwi 2008    Temat postu:

kocham Cie :*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trampeczka, a co xD
Mam autografy członków z SP


Dołączył: 24 Cze 2005
Posty: 7359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nienacka
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Wto 21:00, 15 Kwi 2008    Temat postu:

Ja Ciebie również, Młoda ;*

Pod umywalką siedział chłopak, który patrzył na mnie półprzytomnym wzrokiem. Obejrzałam go dokładniej. Był typem modnego klona, których w Anglii było pełno. Zawsze mnie zastanawiałą ich filozofia. Wszyscy wygladali prawie, ze identycznie, spotykali się, widzieli siebie nawzajem, a mimo wszystko dalej każdy z nich uważał siebie za najoryginalniejszego. Najoryginalniejszy z oryginalnych. Paranoja. Ten akurat był w tak zwanym stanie przejściowym, czyli niepełnym stanie gotowości. Jedyne, co na sobie miał to krótkie, biało-zielone spodenki z lsniącego dresu, podobnych używałam do lekcji wf, ale… w 5 klasie. Jego ciało było jak ich wszystkich, chude i blade. Nie rozumiałam, jak to w ogóle może robic wrażenia, a już tymbardziej pozytywne, bo dziewczyny z Maidstone sikały po nogach na widok każdego z osobna, mimo iż było tam ich wiecej niż gdziekolwiek indziej. Chłopak wygladał bardzo zabawnie. Tak nieobecnie, jak z innej planety. I nie mówie tu o wyglądzie, ale o wyrazie jego twarzy. Okoliczności tłumaczyły wszystko…
Był wyraźnie zaciekawiony, co robie w łazience. W mojej łazience..? Paranoja ponownie. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, uciekłam stamtąd szybko i spowrotem zamknęłam się w pokoju. Nie miałam już ochoty na nic. Napiłam się wody i położyłam spać. Obudziłam się późnym popołudniem. Ostrożnie uchyliłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Teren był czysty, wiec zeszłam na dół. W domu nie było nikogo, tylko straszny bajzel. Co miałam robic? Zjadłam kolacje i wzięłam się za sprzątanie. Nienawidziłam sprzątać, ale i tak nie miałam nic lepszego do roboty… Koło 22 wzięłam upragniony prysznic i poszłam spać.
Na szczęście kolejne moje przebudzenie miało już miejsce po powrocie Kath i Steve’a. Spytałam przy obiedzie, jak im się podobało. Kath opowiadała wszystko swoimcudownym stylem a Steve od czasu do czasu wtrącał jakieś zabawne uwagi. Kath chwaliła porządek w domu ale nie czułam potrzeby zaprzeczenia ani potwierdzenia, ze to ja jestem jego sprawcą, ale Kath przecież znała swoje dziecko, Alex’a. Wiec droga dedukcji i tak pewnie domyślałą się prawdy. Nie widziałam Alexa od czasu, kiedy potknęłam się o burzę loków sobotę rano. Wtedy przyszło mi na myśl, że dziwnie wygladalibyśmy na zdjęciu rodzinnym, nawet ze stronywizualnej. To mniej wiecej byłoby jak obraz baranków i ich pasterza. Ja i Kath miałyśmy bardzo podobne fryzury, ttyle, ze Kath utleniła włosy na blond a ja farbowałam na rudy brąz. Za to Alex miał naturalny kolor włosów, nie farbował ich. Jego włosy były w odcieniu ciemnego blądu, takie jak moje naturalne i prawdopodobnie Kath też. Tyle, ze on miał troche krótsze, ale tak samo niesforne i sterczące na wszystkie strony świata…
Owszem, miewałam chwile, kiedy załowałam, że nasz kontakt wygląda właśnie tak. To była moja pierwsza emocjonalna zmiana. Brakowało mi kontaktu z ludźmi. Z bratem… Chociaż tak naprawdę to nie miałam pojęcia jak to jest go mieć…
Zaczęła się szkoła. Jak już wspominałam, Kath zapisała mnie do żeńskiego liceum. Nigdy nie pytałam, dlaczego. Nigdy nie wychodziło mi przyjaźnienie się z dziewczynami. Był we mnie pewien brak. Brak tego, co odpowiadało za poprawna komunikacje i rozumienie dziewczyn., To dziwne, przecież jestem dziewczyną…
Nic nie zmieniło się od wakacji. Jedyne, co się zmieniało to to, ze z dnia na dzień czułam się coraz bardziej samotna. I naprawdę potrzebowałam Alexa. Potrzebowałam brata. W klinice nauczyłam się przegrywać, jak nigdzie. Kiedy przegrywałam, cos mi się nie udawało – nie załamywałam się tym, po prostu odpuszczałam. I tym razem musiałam tak zrobić. Seth wciąż wydzwaniał, jak na początku, mimo iż wciąż słyszał te same krótkie, zdawkowe odpowiedzi…
Duża zmiana nastąpiła, kiedy niczym niewyróżniającym się od poprzednich późnym wieczorem znowu postanowiłam odwiedzic już dobrze znany mi skate park. O podobnej zresztą porze, co poprzednimi razami…
Wtedy odkryłam, czym w póżnonocnych porach zajmuje się mój brat…
Stał tam, razem z grupką swoich kolegów. Przez zamyśleniesie, podeszłam do nich zdecydowanie za blisko, kiedy chciałam się odwrócić na pięcie i udać, że wcale mnie tam nie było, zobaczyłam znana mi już twarz. Nie, nie Alexa. To zabawne, ale nie byłam do konca pewna tego, jak wyglądał… To, kogo zobaczyłam na początku wydało mi się dziwne. Skad Cie go znałam? Po chwili mnie oświeciło, bo to było cos, jak łazienkowy potwór sobotniego poranka. Wiem, ze pełno było takich jak on, ale akurat ten egzemplarz rozpoznałabym wszędzie, jego oczy, choć wtedy patrzałytrochę inaczej i usta, które i teraz wyraźniej się uśmiechały. Mimo tych róznic, byłam pewna, że to ten sam chłopak…
Nasze wzroki spotkały się na mojej drodze ucieczki. Patrzyłam na niego wystraszona, chcąc móc wrosnąć w ziemię i schować się pod jej pokrywą. Szybko postanowiłam się stamtąd jeszcze szybciej ulotnić, nie miałam zamiaru czekac, aż ktoś mnie rozpozna. Właśnie miałam się odwrócić, kiedy czar prysł…
- Hej, jak się masz? – usłyszałam za plecami miekki głos dorastającego nastolatka
Odwróciłam się ostrożnie i ujrzałam przed sobą uśmiechniętą jak szeroko twarz charakterystycznego chłopaka z deską w ręku. Zamurowało mnie, potrafiłam jedynie na niego patrzec, wręcz bezczelnie się gapić. Wygladał jak typowy amerykański dzieciak z bogatej rodziny. Standardowe już carne rurki, obcisła błekitna koszulka, wiszące na chudym wysokim chłopcu. Na nogach trampki [zawsze zastanawiało mnie, jak jeździ się w trampkach, ale nigdy tego nie próbowałam] na nadgarstkach pare rzemyków i frota w żółto – czarne paski. Długie, jak na chłopaka, włosy, ale nie jak zazwyczaj wyprostowane i przygładzone. W tym przypadku wycieniowanie i starczące na wszystkie strony swiata, spod biało – granatowej tirówki z postawionym na bacznośc daszkiem. Właśnie takich ludzi spodziewałam się tu najwięcej. Zrobiło mi się strasznie głupio, bo ngle zorientowałam się, ze chłopak wciąż stał p[rzede mną i patrzył na mnie a ja nie potrafiłam wykrztusic z siebie słowa…
- Hey, Dany. Kogo tam masz? – usłyszałam czyjś głos za plecami – Nowy świerszczyk w parku – usłyszałam inny, poczułam się osaczona
Obkręciłam się na piecie o niepełne 180 stopni i zobaczyłam przed sobą pięciu chłopaków, po chwili już sześciu, bo mój pierwszy rozmówca dołączyl do nich [chyba z troski o mój kark]. Może i poczułam się w miare na siłach, żeby chociaż się predstawic… gdy nagle mój wzrok spotkał wściekłe oczy zakapturzonego kierowcy. Te same, które ujrzałam pod czas drogi z lotniska. Tak samo wściekłe i zagniewane. Poznał mnie, ale dopiero, kiedy podszedł bliżej. Chciałam stamtąd uciec i wiedziałam, że on prawdopodobnie jako jedyny, nie próbowałby mnie zatrzymać.
- Hej! – usłyszałam kolejny nieznajomy głos i ujrzałam przed soba pochylonego wysokiego chudzielca z zabawnym wyrazem twarzy, to ten potwór z łazienki – Ty umiesz mówic? – spytał, robiąc dziwną minę
Straciłam odwagę na odezwanie się słowem, ale mimowolnie wybuchnęłam głośnym śmiechem, którego nie umiałam powstrzymać. Reszta zrobiła to samo… oprócz niego, kierowcy…
- Czekaj, czekaj… - usłyszałam nagle łazienkowego – Ja Cie chyba skądś kojarzę… - spojrzał na mnie badawczo – Na pewno…
Wiedziałam już, ze wie, kiedy tylko uśmiechnął się podejrzanie. Wzrokiem błagałam go, by milczał. Chyba zrozumiał, bo nic wiecej nie powiedział. Alex spuścił głowę na dół i chyba w myślach modlił się o to, co ja. A może już planował okoliczności, w których mnie zabije…
- Przepraszam, ale musze wracać do domu – podniosłam swoją deskę z ziemi i obróciłam się, by opuścić to miejsce jak najszybciej, kiedy nagle…
- Poczekaj, odprowadzę Cie! – cholerny potwór…
Zacisnęłam dłonie w pięści i znacznie przyspieszyłam kroku, nie odwracając się zasiewie. Słyszałam, ze biegł za mną. W końcu mnie dogonił.
- Kojarzę Cie, prawda? – spytał, spojrzałam na niego, próbując odtworzyc wzrok zakapturzonego kierowcy, ale albo ja byłam za slaba, albo łazienkowy już za długo znał Alex’a… - Sorty, nawet się nie przedstawiłem. Jestem Louis – i tak wole „łazienkowego” – Masz imie?
- Victoria – przedstawiłam się niemal szeptem
- Dobrze Cie kojarzę, prawda? – powrórzył, już pewniejszy tego, ze sienie myli
Postanowiłam się nie odzywać. Przyspieszyłam, ale jego nogi były tak długie, że bez problemu i większego wysiłku nadążał za mną. Niestety, nie było mowy, żeby go zgubic…
- Nie uciekaj przede mną – odezwał się po cichym wyścigu
Zatrzymał się. Nie zastanawiałam się, co zrobić. Zatrzymałam się. Kiedy spojrzałam na niego, ostatni slad zwyciezkiego uśmieszku czaił się jeszcze gdzieś w kącikach jego ust.
- Możesz mi wyjaśnic, co tu jest grane? Pamiętam Ciebie. Byłaś na tej imprezie. Ale nie od początku, dopiero nad ranem…
- Jestem w szoku,ze w ogóle pamiętasz cokolwiek
- Pamiętam również, że uciekłaś stamtąd, majac nadzieje, ze Cie nie zauważe. A zaraz po tym zamknęłaś się w graciarni…
- To nieładna graciarnia, do cholery, to mój pokój – chwile po tym zaczełam żałowac, ze w ogóle podjęłam temat
- Czekaj… kim Ty właściwie jesteś? – chyba się domyślał, wygladał na bystrego,
- Siostra Alex’a – wiedziałam, że przyjdzie mi zginąć z rąk „braciszka” za samo to, ze się zatrzymałam, ba, nawet za to, że wyszłam w ogóle z domu
- Kim? – nagły śmiech od razu stumił w sobie, zauważyłam, ze to był jego sposób na szybkie odreagowanie szoku – To wyjaśnia wasze podobieństwo – dodał spokojniej – Aczkolwiek Ty, moim zdaniem, jestes atrakcyjniejsza – puścił mi oczko, żartowniś, żartowniś dodatku podrywacz… - Ale jak to możliwe, że Cie odkryłem dopiero teraz?
- Skromny jesteś, nie ma co…
- Miałem na myśli to, jak taka dziewczyna mogła umknąć mojej uwadze przez tyle lat?
- Tak naprawdę, to nie jestem ładna. Dopiero co wróciłam z operacji plastycznej
- Ale poważnie proszę, Viki… - tym mnie skubaniec urzekł
- Nie czuję potrzeby ani obowiązku Ci się z tego tłumaczyć
- To logiczne, że przyjechałaś tu niedawno, może pare dni przed imprezą… - to się robiło niebezpieczne, i przestawało mnie bawic, skad on to wszystko wiedział
- Daj mi spokój – niewidziałam sensu, w dalszej rozmowie, za to widziałam ogromne konsekwencje, jakie za to poniosę
- Mam racje? – nie dawał się tak łatwo spławić, ba, nawet w głowie mu to nie było!
- Zostaw mnie!
Wziełam deskę w rękę i pobiegłam do domu, ile sił w nogach. Liczyłam na to, że jest inteligentny i nie będzie mnie gonił o 4 rano po osiedlu. Nie byłam pewna, czy to dobrze, czy źle. Ale okazało się, że jednak jest inteligentny. Po paru minutach, dobiegłam do domu [miałam klucze od paru dni]. Kiedy zamknęłam drzwi frontowe za soba i oparłam się lekko o nie plecami, dostrzegłam, że drzwi mojego pokoju były uchylone i wewnątrz paliło się światło. Dziwne. Zawsze zamykałam drzwi na klucz. Byłam pewna, że i tym razem o tym nie zapomniałam…

Yellow_Light_Colorz_PDT_02


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PunK_BaNaNa
Mam dwie płyty SP


Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 3084
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Wto 21:17, 15 Kwi 2008    Temat postu:

boSSSkie trampka :*:* te urwane zdania to dobicie czytelnika

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Simple Plan Strona Główna -> Twórczość własna II Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin