Forum Simple Plan Strona Główna

cios i porazka2 -oczami Rebell.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Simple Plan Strona Główna -> Twórczość własna
Autor Wiadomość
Rebell
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig ;p

PostWysłany: Wto 20:06, 01 Kwi 2008    Temat postu: cios i porazka2 -oczami Rebell.

Malzenstwo z Pierrem okazalo się niezbyt bolesne. Nie mamy zbytnio problemow ze soba. Dzis SP wyjezdza na trase 2 miesieczna. Będziemy musialy sobie z Kitty radzic same. No i jest Rachel moja chrzesniaczka. Mala jest slodziutka. Ale ostatnio zauwazylam, ze miedzy jej rodzicami nie jest dobrze. Wyciagnelam Kitty na spacer, zaraz po wyjezdzie chlopakow:
-Co jest??-spytalam
-Co ma być?? Poniedziałek.
-Nie o to mi chodzi. Miedzy toba a Davidem.
-Malzenstwo.
-Nie klam. Widze ze cos jest nie tak ostatnio.
-Wszystko jest ok. jak ci ida piosenki??-zmienila temat. Cala Kitty. Jak ma problem to nie powie.
-Dobrze…chcialabym już wrocic na scene. Ciagnie mnie jak cholera. \
-Mnie tez…Jak ci się uklada z twoim mezem??
-Ale to brzmi. Mezem. Nadal snie. Można tak powiedziec. Jest ok. i się ciesze.
-Ja tez…


<1 miesiac pozniej>
Dni mijaja spokojnie, mala rosnie jak na drozdzach, spacerujemy we trzy codziennie…Postanowilam zmienic meble w salonie. Od poczatku nie podobaja mi się te, które Pierre zamowil jak kupowalismy dom. Nie wspomnialam, ale zaraz po slubie, przeprowadzilismy się do nowego domu. Mieszkamy blisko Desrosiersow i naprzeciwko mojej mamy. Fajna lokalizacja. No wiec kupilam meble. Znaczy kanape i 2 fotele. Sa niesamowite!! Takie miekkie i przytulne. Usiadziesz na nich i nie chce ci się wstawac. Ciesze się jak dziecko ze swojego zakupu.

<1 miesiac pozniej>
Dzis wracaja chlopacy. Jestem ciekawa, co Pierre powie na nowe meble:
-czesc kochanie. Tesknilas??-rzucil się na mnie maz
-No jasne…-pocalowalam go.-A ty??
-No pewnie-pocalowal mnie.
-Fajnie. –weszlismy do salonu. Nic nie powiedzialam. Pierre się rozgladnal…-Co?-spytalam
-Nic. Cos mi się tu nie zgadza…
-Co??
-jakos inaczej tutaj.
-No…-usmiechnelam się
-Na cholere nam nowe meble?? Tamte mialy kilka miesiecy..
-No ale mi się nie podobaly. A te co nie mogą być??
-Nie masz na co wydawac kasy?? Odwala ci do reszty?-wsciekl się
-A nawet jeśli.. to co??!!-krzyknelam i wyszlam. Siedzialam chyba ze dwie godziny na dworzu. Weszlam do domu i poszlam na moja nowa kanape ogladac tv. Tak jest na moja nowa kanape. Nie odzwyalam się do niego. Zadzwonil telefon. Poszlam odebrac:
-Halo??-spytalam
-Tu Kitty. Sluchaj jak David od was wyjdzie to daj mi znac ok.?? musze wiedziec czy wroci od razu do domu
-Ale czekaj…jego jeszcze nie ma u nas-i w tym momencie zadzwonil dzwonek do drzwi.-Już jest. Dobra dam ci znac. A cos się stalo??
-Nie jest ok. jak Pierre na meble??
-Nie pytaj. Milczenie owiec w domu.
-No co ty…
-No…ale co ja na to poradze…
-No fakt. Dobra na razie bo mala placze.
-No hey dam ci znac.
-Ok. na razie-rozlaczyla się. Jej telefon dal mi duzo do myslenia.
-Czesc Rebell-przywital się David.
-No czesc-odpowiedzialam i poszlam dalej ogladac tv. Pierre z Davidem weszli i mój szanowny malzonek zaczal czegos szukac w szufladach.-Czego szukasz?-spytalam normalnie jakby nigdy nic.
-Niczego-odparl gburowato. Nic już mu nie odpowiedzialam. Za to David zaczal podziwiac meble:
-Nowe meble widze? Ladne…
-No ciesze się ze tobie chociaz się podobaja…-rzucilam spojrzenie na Pierra. Wyszedl i pociagnal za soba Davida.

Gdy Dave wyszedl tak jak obiecalam, dalam znac o tym przyjaciolce. W domu, milczenie owiec sequel chyba. Poszlam się polozyc. Chwile pozniej przyszedl Pierre. Odwrocilam się do niego tylem i nawet go nie dotknelam. Nic mu nie powiedzialam. A co mi tam.

<rano>
Zadzwonil do mnie Freak, czy nie chce isc na impreze z Pierrem. Odparlam mu ze pojde ale sama. Z nim. Tak, pojde na impreze z Freakiem.

<popoludniu>
Jak zawsze, jestem na spacerze z Kitty:
-No to mow co się stalo wczoraj-rzucila
-Wszedl do pokoju i zaczal gadac ze na cholere nam nowe meble, ze nie mam już na co wydawac kasy ze chyba mi odwala do reszty. Wqrzylam się. Nie odzywamy się do siebie.
-Qrde wy zawsze byliście tacy wybuchowi…
-No ale nie wiedzialam ze jemu odwali na punkcie mebli. No qrde…a Dave wrocil??-spytalam
-Tak…-spuscila wzrok.
-Co jest??
-Nie nic. Niewyspana jestem. Rachel nie daje mi spac. Szczerze mowiac to dziecko jest takim utrapieniem w nocy…
-Wyobrazam sobie..wspolczucia. ale no proszę taka mala a taka wredna…-poglaskalam Rachel po jej malej twarzyczce.

<wieczorem>
Jestem na imprezie. Jestesmy w klubie Mahora i swietnie się bawimy. Wylaczylam telefon żeby nikt do mnei nie dzwonil. Oczywiście mam na mysli Pierra. Impreza wrze, ja jestem chyba już po 3 butelce wina. Już zaczynam odpadac. Przespalam się z Freakiem w samochodzie. Oczywiście nie było sexu. Wiem, to dziwnie zabrzmialo. Ale musielismy gdzies isc spac. On był pijany ja tez. I to jak…

<kolejnego dnia>
Obudzilismy się w samochodzie obolali jak nigdy. Niewygodnie się spi tak. Czas wracac do domu. Przyjaciel odwiozl mnie. Weszlam do Bouvierowej chalupy i wpadalm prosto na Pierra:
-Gdzies ty była??!!! Wydzwaniam do ciebie od wczoraj!! Myslalem ze cos ci się stalo!! Oszalalas??
-nie krzycz na mnie
-Jak mam do cholery nie krzyczec, jak znikasz na cala noc i nawet nie mowisz gdzie idziesz
-Po co mam się do ciebie odzywac jak ty zaraz albo na mnie krzyczysz albo odpowiadasz mi tak jakbym była niczym!!-poszlam do lazienki wykapac się.

Poszlam do kuchni i wyciagnelam butelke wina z lodowki. Wina w domu było duzo wiec Pierre nie zauwazy ze ubylo. Poszlam do pokoju i wypilam ja z gwinta. Poszlam po kolejna. Tez wypilam cala. Gdy mialam już dosc, zeszlam do kuchni na jakas ciepla herbate. Siedzialam tak nad kubkiem i dumalam ledwo przytomna. Przyszedl do domu Pierre:
-Czemu tu tak wali alkoholem??-spytal



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdara
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Targ
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Wto 21:02, 01 Kwi 2008    Temat postu:

yeah to jest tez super

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rebell
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig ;p

PostWysłany: Wto 21:18, 01 Kwi 2008    Temat postu:

to jest stare z tamtego forum jesczze ;p 1 czesc byla meeegaaa ale ja mam w strzepkach niepelna

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sweet
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 726
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 21:57, 01 Kwi 2008    Temat postu:

a szkoda bo fajna była
pamiętam ją XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rebell
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig ;p

PostWysłany: Wto 22:03, 01 Kwi 2008    Temat postu:

ja sie ostatnio poryczalam xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdara
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Targ
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Wto 22:31, 01 Kwi 2008    Temat postu:

noo wiem ze stare pamietam to jeszcze troche xDD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rebell
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig ;p

PostWysłany: Śro 17:31, 02 Kwi 2008    Temat postu:

-Y…zjadlam te czekoladki z alkoholem to może dlatego.-naklamalam. Otworzyl szafke.
-Rebell…ta paczka jest cala…pilas..-powiedzial opierajac się o stol.-Czemu?? Przeze mnie??-usiadl kolo mnie. Siedzialam wpatrujac się w dno kubka.-Odpowiedz mi. Boisz się mnie?? Przeciez wiesz ze cokolwiek by się dzialo, nigdy nie zrobie ci krzywdy. Może i nakrzyczalem na ciebie niepotrzebnie troche i zaluje. Rebell ja cie kocham. Nie zenil bym się z toba, gdybym nie czul tego do ciebie. Czemu pilas…-lzy polecialy mi po policzkach
-Nie wiem..-powiedzialam w koncu i wtulilam się w niego.-Przepraszam
-Nie masz za co kotku. Ja przepraszam ze na ciebie ostatnio krzycze…
Siedzielismy tak mocno przytuleni. Tesknilam za jego dotykiem. W koncu nie widzielismy się dwa miesiace…i od razu klotnia…

<tydzien pozniej>
W domu już jest spokojnie. Obudzilam się rano i przytulilam się do meza:
-czesc koteczku-obudzil się-Co dzis robimy??
-Nic…
-Lezmy tak caly dzien co?
-No…
Niestety mile chwile nie trwaly dlugo, bo zadzwonil ktos do drzwi. Zeszlam otworzyc. To była moja mama:
-Czeeeesc-ucieszylam się na jej widok, jak to corka na widok matki, która jest dla niej najblizsza osoba.-Co tam?? Kawy chcesz?
-A zrob. Sluchaj. Mam pytanie.
-No…
-Sebastian kupil wycieczke. Moglyby dziewczyny u was pomieszkac tydzien??
-No jasne…gdzie jedziecie??
-Na Kanary…
-Oooo jak ja bym chciala gdzies pojechac ale nie tak w trase. Nawet miesiaca miodowego nie mialam…
-Pojedziesz. Jak ja wroce.
-czekaj pojde się ubrac.-polecialam do sypialni:
-Mama przyszla. Wyjezdza z Sebastianem na wycieczke na Kanary…
-A co z twoimi siostrami??
-Zamieszkaja u nas. Na tydzien ok.??
-No ok…ubiore się i zejde na dol.
-Ok. kocham cie-pocalowalam go.
-Ja bym się zastanowil….
-Oj wal się..-wyszlam z usmiechem na twarzy.


<nastepnego dnia>
Siostry wprowadzaja się do nas. Jest wesolo. Dom badzo zywy jest. Dawno tak nie było. Pierre wyglupia się z nimi i mamy duuuuzy balagaan..a ja robie za mame. Trzeba będzie codziennie rano je budzic i odwozic do szkol..uuuuuuuhuuuu będzie trudno.

<środa>
Z pieknego snu wyrwal mnie budzik. Cholera już piata… trzeba wstac.
-O maaatkooo-jeknal Pierre zakrywajac się koldra.
-Niestety.
-Nie wstawaaaj jeszcze-ziewnal i objal mnie w pasie.
-Musze.
-Nie.
-Tak.
-No dobra idz ale wroc do mnie
-Ok. papa. Spij dobrze

Poszlam obudzic siostry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdara
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Targ
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Śro 17:51, 02 Kwi 2008    Temat postu:

wieeecej mwhahahaha

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChildOfTheCorn
Mam singiel SP


Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 1790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: takie domysły...?

PostWysłany: Czw 14:19, 03 Kwi 2008    Temat postu:

jakie huśtawki nastroju
więcej!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rebell
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig ;p

PostWysłany: Czw 20:09, 03 Kwi 2008    Temat postu:

Nasz dom naprawde wyglada jak dom jednej wielkiej rodziny a moje siostry wygladaja jak moje i Pierra dzieci…no dobra. Już tak nie wymyslajmy…

<rano>
Dzis wraca moja mama z wycieczki, wiec będzie troche spokoju. Robilam sniadanie siostrom, gdy zadzwonil dzwonek do drzwi:
-Czeeeesc-krzyknelam, bo zobaczylam mame i Sebastiana.-Jak tam było?? Ale opaleni…
-No czesc-powiedzial Seba
-Fajnie było. Jak dziewczyny?-spytala mama
-Wejdzcie i zobaczcie.-weszli do kuchni. Siostry się na nich doslownie rzucily.
-Tak wam zle było??-spytala smiejac się mama
-A gdzie tam!! Ja bym mogla z nimi mieszkac przez caly czas!!-krzyknela ucieszona Caroline
-O co to to nie..-zasmialam się.
-Ooooo ale opaleni..-wszedl do kuchni Pierre-Gdzie zeszcie byli??!!-zasmial się.-W Kanadzie tak cieplo??
-Jasne…nocowalismy w waszym ogrodzie-odpowiedzial mu Sebastian

<po poludniu>
-Kitty, bierzmy się już za plyte co…-jeknelam podczas spaceru.
-No…zacznijmy się już rozpedzac. Z kim pojedziemy w trase??
-Ja bym chciala Amber Pacific..-zaproponowalam
-A ja From First To Last…-powiedziala Kit
-Zobaczymy jak to będzie…Chodz pojedziemy w trase przed wydaniem plyty i będziemy spiewac dopiero nowe kawalki w trasie, narobimy smaku fanom…i wydamy plyte. Troche na odwrot.
-Dobry pomysl…wyrwiemy się nareszcie..
-No…ja już mam dosc siedzenia w domu.

<kilka dni pozniej>
Kit przyszla i powiedziala jedna, szokujaca rzecz:
-Rozwodze się z Davidem
-Co??-krzyknelam rowno z Pierrem-Przez ciebie stracilam tosta. –spojrzalam na mojego tosta lezacego na ziemi.
-Rozwodzimy się.
-Dlaczego??-spytal Pierre
-Przerasta go to, ze jest ojcem, muzykiem itd. On się już od niczego nie nadaje.
-Nie mow tak. Przeciez to jest niemozliwe…-dalej nie moglam uwierzyc
-Rebell…znasz mnie.
-No tak, ale..
-I nie ma ale. Przyszlam wam tylko to powiedziec. Na razie.-wyszla.
-O Jezu…ona przesadza-stwierdzil Pierre
-Dlaczego? Może to prawda…-sprzatalam tosta z podlogi.
-On nic nie mowil ze mu zle a przeciez jestem jego najlepszym przyjacielem
-Nie musi ci mowic. A może podjal decyzje niedawno…
-Oni maja dziecko.
-No wlasnie. Ja nie wiem jak ona sobie poradzi.
-Ja tez nie. Ja pogadam jeszcze z Davem czemu podjeli taka decyzje. Jedziemy w trase teraz. Może mu się odmieni przez te pol roku.
-Watpie. Może się lepiej nie wtracajmy. Może tak będzie lepiej. Można zyc po rozwodzie przeciez normalnie.
-Ale Rebell oni maja dziecko.
-Co ty tak z tym dzieckiem! Trudno. Ja tez jestem z rozbitej rodziny. Kitty tez. I uwierz mi, ze Rachel będzie miala wszystko, bo Kitty nie chce żeby jej dziecko przezylo to samo co ona przezywala. Co ja przezywalam.
-Skoro nie chce żeby przezywala to samo, to powinna ratowac malzenstwo a nie widziec tylko jedno wyjscie:rozwod.
-Nie wiem. Zobaczymy co będzie dalej.


<wieczorem>
Pierre wrocil do domu z wytworni. Zalatwiali jakies tam sprawy na temat wyjazdu. Poszedl pod prysznic. Siedzialam z Kit i ogladalam tv, gdy nagle zadzwonil jego telefon. Na wyswietlaczu pojawil się napis „Mandy”. Jaka znowu Mandy???!! Nie odebralam. Strasznie nas korcilo kto to…:
-Myslisz ze on…-szepnelam
-No przestan…nawet tak nie mow ani nie mysl…
-A jeśli..
-To ja zabijemy-skwitowala.
-Spytam go kto to..

Pierre wrocil do pokoju i chwycil za telefon. Nie zdazyl nic nawet powiedziec gdy ja zaczelam:
-Kto to Mandy?? Srandy?? Handy?? Czy jak jej tam…
-To jest wokalistka tego zepsolu co będzie nas suportowal.
-Po co dzwoni do ciebie o tej porze??
-A ja wiem?? Zaraz się jej spytam.
-Ladna?
-Co??
-Ladna?-powtorzylam
-Przestan..
-No powiedz…
-No niczego sobie…
-Wiedzialam.
-Co??
-Nic.-odpowiedzialam i wlepilam oczy w tv. Leciala jakas glupia reklama pizzy. Pierre zaczal się smiac.-Co się jarzysz…-warknelam
-No bo…jestes zazdrosna…
-Wcale nie. Ona wie ze masz zone?
-Nie wiem. No ale chyba wszyscy to wiedza..
-Podoba ci się??
-Co??!! Przestan kotq…
-Dzwon do niej. Jestem ciekawa co chciala..
-Nie zadzwonie. Dopóki masz takiego focha..
-Nie mam focha..-prowadzilam ostra wymiane zdan
-Dobra już przestanmy. Żadna nie rowna się tobie.
-No. To chcialam uslyszec. Ale jak mi się napatoczy…to straci telefon.
-Ok. kocham cie.
-Ja ciebie tez.
-Ide psy wpuscic do domu.-wyszedl.
-Co ty mu tak…-powiedziala Kitty
-Co jak?? Normalnie..
-Jasne…nie trzymaj go tak krotko, bo ci ucieknie-smiala się
-Hahahahha-warknelam.

<tydzien pozniej>
Pierre wyjezdza z Simple Plan w trase. Przez caly tydzien, dzien w dzien, ta laska do niego wydzwania. Zaczynam się niepokoic…


Dzis mija miesiac od wyjazdu Pierra. Nie dzwoni…może zajety jest…a może raczej ktos się nim zajmuje…
-Co jest??-spytala Kitty wchodzac do domu. Siedzialam przy stole i przekladalam komorke z miejsca na miejsce…
-Co??-spytalam wyrwana z transu
-Co jest grane?? Nie dzwoni?
-Nie…
-Może pojedz do niego…w tym miesiacu jego urodziny…
-Dobry pomysl. Przy okazji zobacze co jest grane…zadzwonie do Chucka i spytam go gdzie dokladnie będą 9 maja.
-Nie. Ja zadzwonie. I przy okazji się go troche podpytam o ten zespol suportujacy.
-Dobrze. Kocham cie. –pocalowalam ja w policzek
-Ja ciebie tez. O nie…mala placze.
-Ty dzwon ja do niej pojde.

Poszlam do Rachel i wzielam ja na rece. Zaczelam powaznie myslec nad moim malzenstwem. Fajnie by było mieć takie dzieciatko…może Pierre szuka kobiety która mu da potomstwo szybciej niż ja…Co ja gadam??!! Oszalalam??!! Nie może tak być!! Jeszcze dzis do niego zadzwonie. Skoro on tego nie robi, to ja zrobie. I nie będę pytac o ta laske. Będę rozmawiala z nim jak gdyby nigdy nic.
-Zalatwione.-znow wyrwala mnie z rozmyslan Kitty
-I co….
-No Chuck powiedzial ze będą w Berlinie i jeszcze da ci znac gdzie dokladnie a może nawet odbierze cie z lotniska…
-O to dobrze…nie wygada się??
-Nie… no i jeszcze jedno. On ciagle gada z ta laska i na nic innego nie zwraca uwagi. Dzieki Bogu nic tam z nia nie robi. Wiesz ze Chuck zawsze powie prawde…
-Och qrwa…-jeknelam-Ile dni do dziewiatego??
-3.
-Zadzwonie do niego dzis. Pogadam z nim ale nic nie wspomne o niej.
-Dzwon teraz.
-Teraz?-zdziwilam się.
-No poki nie maja co robic…
-No dobra.
Wyszukalam w komie numer Bouviera. Dzwonie i dzwonie..nie odbiera. Jeszcze raz:
-Czesc sloneczko…
-Czesc-ledwo się powstrzymywalam od nakrzyczenia na niego. –Co się nie odzywasz??
-Nie miałem czasu. Miałem dzis do ciebie wieczorem zadzwonic. Jak sobie radzicie?
-Dobrze…-zgrzytnelam az zebami.
-Co jest?? Tak jakos dziwnie…się zachowujesz..
-Ja??? Nie wszystko ok…tesknie. I cie kocham. Bardzo.
-Wiesz ze ja ciebie tez.
-No w sumie…
-Co?
-No wiem…
-Nie wiesz…
-Wiem!
-Kochaaam ciee. Musze leciec. Trzymaj się kotku. Zadzwonie jeszcze.
-Ok. papa.
-jaki on beztroski!!-krzyknelam gdy się rozlaczylam.
Heart dni pozniej>
Dolatuje do Berlina. Jestem padnieta. Chuck ma skolowac od Pierra klucze do jego pokoju hotelowego zebym mogla zostawic rzeczy gdy oni będą na imprezie i się przygotowac. Nadal nie wiem co zrobie ja spotkam ta Mandy. Najchetniej to zatluklabym ja na miejscu…
-Czesc!-krzyknal Chuck.
-Masz klucze?? Czesc!!-przytulilismy się
-No jasne. Dawaj jedziemy-chwycil moja torbe i wyruszylismy w strone taxi.
-Co jest tam grane z ta dziewczyna?
-Ona się do niego normalnie podwala. I nie wie ze jestes jego zona…ona mysli ze on sam jest
-Hehe to się zdziwi-usmiechnelam się wrednie
-No…co planujesz? Wpasc na ta impre jak burza i wsyztskich pozabijac?
-Dobry pomysl…-Ziewnelam-O ile nie zasne. Jestem tak zmeczona.
-Oj Pierre nie da ci pewnie zyc w nocy i tak-usmiechnal się . dojechalismy do hotelu. Pierre miał bajzel w pokoju jak zawsze…wykapalam się, przebralam przygotowalam i wyruszylam z Chukiem na impreze. Było już ciemno. Nie moglam się doczekac…weszlismy na sale i namierzylam Pierra z ta lafirynda





Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdara
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Targ
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Czw 21:45, 03 Kwi 2008    Temat postu:

oo hahaha ciekawe ciekawe...
wiecej! xDDD lol


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rebell
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig ;p

PostWysłany: Pon 21:47, 14 Kwi 2008    Temat postu:

Nie zdazylam podejsc, bo chlopacy na mój widok narobili krzyku. Pierre się odwrocil i rzucil się na mnie. Podniosl mnie i zaczal calowac. Wtulil się we mnie jak stesknione dziecko.
-No i to sa urodziny!!-krzyknal-Ciesze się ze tu jestes kochanie.-powiedzial. Mandy patrzala na mnie zabojczo…chyba będą spiecia.-Zostan do konca trasy. Proszę…
-No do konca to nie ale troche mogę…Zostawie cie na chwile ide zadzwonie do Kitty ze jestem cala i wogole…
-Nie idz.
-Ide. Zaraz wroce. –wyszlam na taras przed budynek.-Kit?
-No…-odpowiedziala
-Wiem, ze cie obudzilam ale musze ci powiedziec. Jestem już na imprezie przed chwila weszlam. I Pierre stal z nia..
-I co? Zajebalas jej?
-Nie
-Jak to?
-Bo on się na mnie steskniony rzucil. Ale ona mnie zabija wzrokiem.
-No proszę…
-Zostane troche tak do rocznicy chyba….
-No wlasnie wy macie rocznice…
-No..o ile nie rozwiode się z nim przez nia
-Nie gadaj.
-Upss…zapomnialam o twoim problemie..radzisz sobie?
-Tak. Idz tam się baw a nie..i pilnuj meza…
-Papappa
-Pa

Wrocilam na sale i wszyscy siedzieli przy stole. Pierre wstal, akurat siedzial z brzegu i powiedzial:
-No to teraz dla tych którzy nie znaja…To jest Rebell moja zona-objal mnie i pocalowal w policzek.
-Wiemy!!-krzyknal spity Seb.
-Ja tez!!-odkrzyknelam ze smiechem
Siedzielismy sobie tak rozmawiajac i pewien chlopak z tego zespolu suportujacego zadawal mi dziwne pytania:
-Ty wogole kim jestes?
-No jak to kim. Mój zespol jest slawny jak cholera. The Morons
-To ty??? Nie wierze…
-No a co wygladam jakos inaczej?
-No troche się zmienilas. Rok was nie ma na rynku…
-No.
-Ile masz lat?
-Kobiet się o wiek nie pyta
-Ale jestes wiele mlodsza od Pierra nie…
-No…10 lat to se policz ile ja mam.
-Nie za stary dla ciebie?
-Nie….dlaczego…już rok jestesmy malzenstwem
-W sumie to Mandy się z nim zaprzyjaznila i myslalem ze on nikogo nie ma…
-Zaprzyjaznila mowisz…ile ona ma lat?
-26
-O…

Po tej rozmowie która w sumie ucielam, zaczelam wtulac się w meza i dalam mu maly znak…ze mam ochote na …maly sexik. Usmiechnal się na to szczeniacko i chwycil mnie za reke i pociagnal za soba.
-No to my spadamy…bawcie się dalej-rzucil, spojrzal się na mnei i oblizal.
-Zastanawiam się ile wypiles…
-Nie na tyle duzo żeby dac ci to co chcesz kobieto
-Co? Nie poznaje cie czasem wiesz…
Doszlismy do pokoju ledwo zamknelam drzwi a Pierre mnie przycisnal do nich:
-I co teraz?-spytal
-Co co?? Dawaj…-usmiechnelam się i zaczelam go namietnie calowac. Podniosl mnie tak, ze moglam otoczyc jego biodra moimi nogami. Sciagnal moja koszulke i zaczal calowac każdy kawalek mojego dekoltu. Polozyl mnie na lozku,sciagnal swoja koszulke a ze mnie zerwal stanik i spodnie. Czulam jego oddech na swoim brzuchu, muskal mnie delikatnie rzesami „na motyla” tak jak uwielbiam. Schodzil coraz nizej i nizej…role się odwrocily. Teraz ja calowalam go wszedzie, sciagnelam jego spodnie…piescilam go delikatnie…dawno tak się nie kochalismy. Gdy było już po wszystkim, lezelismy na lozku wtuleni w siebie. W koncu musialam zapytac:
-Czy ta laska cie podrywa?
-Co? Oj przestan…teraz o tym chcesz gadac..-zaczal mnie calowac i powtorka z rozrywki. Jestesmy spragnieni siebie jak nigdy.

Wstalam rano, około 8. umalowalam się i trzeba było się w cos ubrac. Musialam wyciagnac rzeczy z torby. Zaczelam jak to ja halasowac. Nagle uslyszlam:
-Moje sloneczko tak halasuje??-Pierre się obudzil
-Tak to ja ale idz jeszcze spac.
-nieee….chodz tutaj do mnie.-polozyl mnie na sobie i spojrzal mi gleboko w oczy-Tesknilem.-pocalowal mnie i przytulil.
-Ja tez. Ja wariowalam już w domu.
-kochasz mnie?? Bo już dawno mi nie mowilas.
-No jasne!! Uwazaj: K-O-C-H-A-M C-I-E.
-ja ciebie tez. Wiesz o tym ze żadna ci nie dorownuje.
-Mhm jasne…
-Glowa mnie boli.
-Zaraz schodze na dol to kupie tabletki.-na te slowa ktos zapukal do pokoju. Otworzylam. To był Seb:
-Czesc wam pijaki
-My pijaki?? My się szybko zmylismy to wy balowaliscie..
-Macie jakies tabletki na bol glowy?? Rebell ty masz takie rzeczy nie…
-Wlasnie nie mam ale schodze na dol kupic to pojdziemy razem.
-Ok. a co leb cie boli?-usmiechnal się
-Nie mnie tylko spiacego krolewicza. Wstawaj i się ubieraj bo wy macie dzis probe dzwieku a wieczorem wystep-zwrocilam się do Pierra
-Dobrze ze chociaz ty go pilnujesz…
-Shut up!!-krzyknal do niego Pierre-Ty tez ciagle o czyms zapominasz!!
-Starosc nie radosc…-skwitowalam
Zeszlam na dol i kupilam tabletki. Wrocilam na gore i..zastalam Pierra stojacego na balkonie…z Mandy!! Co ta suka tu robi?? Jeszcze o tej porze??!!! Weszlam na balkon wetknelam Pierrowi w rece tabletki rzucilam dzikie spojrzenie tej malpie i weszlam spowrotem do srodka. Nosilo mnie. Zaczelam nerwowo skladac posciel na lozku. Dziewczyna wyszla. Pierre zaczal się smiac.
-Co się qrwa smiejesz?? Co ona robi tu o tej porze??
-Oj przyszla na chwile zazdrosnico.
-Zamknij się. Tez bys był zazdrosny. Ja ci jeszcze dam powody.
-Mowisz??-przytulil mnie.-Kocham Cie i zadnej innej nie pokocham. Mandy dla mnie nic nie znaczy.
-Ale ona robi swoje. Ty jestes tylko facetem.
-Jakas aluzja??
-Idziemy bo się spoznimy.-ucielam i zeszlam na dol, gdzie czekalo już cale SP i ten drugi zespol.

Na probie dzwieku nagle genialna Mandy wymyslila ze zaspiewaja z Pierrem jedna piosenke i przez caly czas się do niego na scenie kleila!! Mialam ochote podejsc i jej tak przywalic…ooooch…ja wcale nie jestem zazdrosna tylko pilnuje swojego terytorium. Nie pozwole zadnej lasce żeby tak się kleila do zonatego faceta!!

-Co jest Rebellia??-podszedl Jeff, gdy mieli przerwe. Oczywiście Pierre gdzies polazl.-Nudzisz się??
-Nie…ja chce już tez wystepoooowaaaac…stesknilam się za tym
-No to do roboty.
-Tak.!! Jedziemy w trase jak będziemy mieli gotowe piosenki. Bedzi etroche na odwrot bo najpierw pojedziemy w trase a pozniej plyta wydana będzie. Nie mogę się doczekac!! Uhu!-wydalam z siebie okrzyk radosci na ta mysl.
-Dla mnie jeden egzemplarz z autografami pamietaj. Jak zawsze.
-No pewnie.
-Idzie twój maz.
-Nareszcie…
-Co jest kotku??-objal mnie Pierre
-Nic.
-Och..no nie bądź zla.
Ja nie jestem zla. Tylko wsciekla. Zaraz cie chyba zabije. Pogadamy w pokoju bo przy ludziach cie nie pobije chociaz powinnam.
-No co jest do cholery??!!-krzyknal Pierre w pokoju.
-Nie widzisz?? Ona się normalnie do ciebie dobiera a tobie najwyrazniej to pasuje.
-Jasne…Gdybym chcial być z nia to z toba bym się rozwiodl!!
-Nawet mi o tym nie mow…-wyszlam na balkon-Czemu my się ciagle klocimy??-spytalam
-To ty ciagle masz cos do powiedzenia.
-A co mam milczec??-podnioslam znowu glos.
-I ciagle krzyczysz. Przestan i wyluzuj. Ja nie krzycze a ty ciagle. Ja jej nie podrywam. I skonczmy ten temat. -Polozyl się do lozka. –jak chcesz tak ze mna rozmawiac to ja ide spac. Dobranoc.-zakryl się koldra po uszy. Zatkalo mnie. Może faktycznie troche panikuje…ale ona naprawde jakos tak do niego…żadna inna dziewczyna mnie tak nie wqrzala jak ona.

<26 maja-rocznica slubu>
Obudzilam się w autokarze Simple Plana. Dalej zimno miedzy mna a Pierrem. Nie było go przy mnie gdy otworzylam oczy. Mielismy postoj na jakims parkingu. Zrobilam sobie herbate troche się ogarnelam i wyszlam usiasc na schodkach. Na dworzu na desce rzadzil Dave z Chuckiem.
-Czesc Rebell!!! Jak się spalo?-spytal z usmiechem Chuck.
-Co wy tacy mili?? Cos nie tak??-zdziwilam się
-Dlaczego?? Mamy dobry humor..bo….
-Bo…-zaciekawilam się
-No bo dzis jest cos co było kiedys i my się cieszymy i wogole…-zaczal krecic David.
-co? Gadasz od rzeczy. Gdzie Pierre??
-Zaraz wroci. Kazal ci powiedziec ze masz czekac i masz nie być zla. Chociaz dzis.
-No ale co dzis jest??-dalej nie wiedzialam o co im chodzi. Nie wiedzialam nawet który dzisiaj jest…
-Dzis jest 26 maja a to jest…-Chuck znowu cos tam bredzil
-Dzien matki!! Musze zadzwonic do mamy!! –poderwalam się.
-Ej ej nie tylko!!
-A co jeszcze??-zdziwilam się
-Nie pamietasz??
-Naprawde nie pamietasz?-zdziwil się jeszcze bardziej David
-No nie…
-To ci powiemy.-usmiechnal się Chuck i podszedl blizej. –Twoja rocznica slubu pani Bouvier-szepnal mi na ucho.
-O jaaa….zapomnialam. ale najpierw zadzwonie do mamy. Jak Pierre się pojawi laskawie to się zrobi impreze, co wy na to??
-Impra już zaplanowana Rebell…kazda okazja dobra a tym bardziej taka…-zasmial się Chuck.
-Ide dzwonic. Zaraz wroce.-zadzwonilam do mamy i wrocilam do herbaty na schodach. Pojawil się Pierre. Trzymal rece za swoimi plecami:
-Czesc kochanie!!-krzyknal z daleka.
-Czesc.-usmiechnelam się.
-Jak leci??
-Dobrze. Co tam masz??-spytalam
-A nic…-wyciagnal zza plecow ogromny bukiet czerownych roz.-Dzis nasza rocznica. –pocalowal mnie
-Oooo pamietales…-udawalam ze sama pamietalam. –dziekuje. Kocham cie.
-Ja ciebie tez.
<wieczorem>
Na impreze w autokarze zawital nawet ten zespol Mandy. Usiadlam Pierrowi na kolana żeby mieli gdzie usiasc:
-No to teraz mogę powiedziec cos publicznie.-odezwal się Pierre-Rebell, jestesmy już razem rok, nikt nie wierzyl, ze ze soba wytrzymamy. Zawsze byliśmy tacy wybuchowi i wogole. Ale udalo nam się i oby tak dalej. Kocham cie tak, jak kochalem cie na poczatku, jak cie poznalem. A nawet bardziej. I nigdy nie przestane. Nikt się nie liczy bardziej niż ty. Moja zono.-pocalowal mnie w policzek.
-Ooooo ja ciebie tez kocham-spojrzalam katem oka na Mandy i jej purpurowa ze zlosci twarz.
-wiecie, ze nikt nie wierzyl ze ze soba wytrzymacie?? Dawali wam najwyzej 5 miesiecy.-odezwal się Chuck.
-A wy już rok. Jak wy to robicie??-spytal Jeff
-Po prostu się kochamy-usmiechnal się Pierre-zdrowie Rebell, mojej pieknej, wspanialej zony.
Dzis wracam do domu. Na lotnisku chlopacy mnie pozegnali a Mandy jeszcze chetniej. Widzialam ten jej usmiech.
-Dzwon do mnie. Często. Nie będę czuc się tak samotnie bez ciebie-szepnelam Pierrowi do ucha przytulajac go na pozegnanie.
-Ok. bierz się za plyte już. Kocham cie. Trzymaj się. Wracam w lipcu.
-Dobrze, czekam na ciebie. Trzymajcie się chlopaki i bawcie się dobrze!
-Pa Rebell!!

Wrocilam do domu. Pustka. Skoczylam do mamy odebrac psy i wogole pogadac:
-Co ty taka jakas zamulona-spytala mama
-Chyba mam konkurencje-mruknelam siadajac przy stole i glaszczac Zacka, naszego goldena.
-Jak to co, ty gadasz
-No bo oni pojechali tam z takim zespolem i tam jest wokalistka.
-Ahaaa…..no i co mow dalej ja cie slucham
-No i ona się do niego podwala to widac. I mnie to denerwuje. Ale on cos mi tam gada ze nie podoba mu się ale on jest facetem. Tylko facetem
-No ale cie kocha. Ja watpie ze Pierre cos ci odstawi. Jestescie malzenswtem rok już.
-No niby on mnie zapewnia ale wiadomo jacy sa faceci.
-Nie przejmuj się tym. Dam sobie reke za niego uciac. A wiesz ze ja nigdy tak nie stoje za twoimi wybrankami.
-No ale on to już mój maz i się przyzwyczailas.
-Rebell…myslac jego tokiem myslenia… to on stary już jest i nie chce mu się od nowa ukladac zycia jeśli jest z toba i jest mu dobrze. Faceci tak rozumuja. Mowie nie przejmuj się.
-No dobra. Ide do domu posprzatam i wogole…skocze do Kitty i jutro idziemy chyba probowac piosenki nasze. Chodz Zack, gdzie reszta kundli?
-W ogrodku. Na razie
-Dzieki. Papa
Szlam do domu myslac o tych sytuacjach które zdarzyly się w trasie i zaintrygowala mnie nasza rocznica. Gdyby nie zalezaloby mu już, to by się tak nie postaral. I jeszcze publicznie by mi nie wyznal ze mnie kocha. I to przy niej. Az zaczelam się smiac sama do siebie jak przypomnialam sobie jej mine. Haha!! Dooobre…
Wpadlam do Kit .
-Rebell mam dla ciebie nowinke-usmiechnela się Kitty gdy tylko otworzyla drzwi.
-No mow
-Przyjedza moja mama kupilam jej dom….i będzie pilnowac Rachel a my możemy jechac!
-Czekaj….jak …już?
-No nie…ale już jest zalatwiona opieka nad moja mala i to się liczy
-Och..i co z kim jedziemy?
-No Amber..tak jak chcialysmy w sumie…
-O to dobrze-usmiechnelam się-Dzis wraca Pierre. Nie mogę się doczekac.
-No…to fajnie masz. Za 2 dni mamy spotkanie z From First To Last-zbananila się
-Ja wiem co ci po glowie chodzi slonko ale pamietaj, ze masz corke- sciagnelam ja na ziemie.
-Wiem. Zobaczymy jak to będzie.
<wieczorem>
-Aaaaaa!!!!!! Kochaaaanie!!!-krzyknal Pierre
-Joł. Nareszcie wrociles. Do domu ale to już!-krzyknelam w smiechu
-No dobrze proszę pani.-pocalowal mnie w policzek.

<w samochodzie>
-Tesknilas?-spytal
-Nie.
-Co?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo cholernie tesknilam. –usmiechnelam się. Podjechalismy pod dom. Psy się rzucily na pana a ja dostalam telefon od Freaka:
-Czeesc.-krzyknal
-No hey. Co jest?
-Miałem ci powiedziec ze pojutrze spotykamy się z FFTL. Pamietaj.
-Pamietam. Już piles nie?
-No bo się ciesze ze jedziemy znow w trase.
-Ty znajdz se chlopie dziewczyne.
-Wyjdziesz za mnie?
-Jasne. Dobra ja lece bo mój drugi maz przyjechal. Do pojutrze o ile cie tam ktos nie znajdzie pod jakims plotem spitego.
-Jasne. Milego sexu.
-Skad wiedziales…


-No uwierz mi nie masz zawsze racji!!!-krzyknal Pierre podczas kolejnej naszej klotni, rano przy sniadaniu.
-Ale..
-Qrwa Rebell, przestan się wymadrzac bo gowno wiesz akurat teraz!
-Dobrze!-krzyknelam i wyszlam do siebie. Coraz czesciej się klocimy i coraz mocniejsze wyrazenia leca. Czasami mam ochote wyjsc i nie wrocic. Siedzialam pol dnia u siebie. Zeszlam popoludniu na dol, i usiadlam na kanapie. Pierre ogladal tv. Nawet nie zwrocil na mnie uwagi. Bywa. Ale zbyt często w tej rodzinie. O ile wogole można to rodzina nazwac.

Wyjechalam do wytworni. Pierre tez miał jechac ale chyba pozniej. Spotkalismy się z From First To Last. Konwersacje od razu zaczeli z nami Travis i Matt:
-No i jak tam się czujesz znowu w studiu?-spytal Travis siadajac baardzo blisko. Wyrwal mnie troche z rozmyslan o Pierrze. Nie wytrzymuje tak nie rozmawiajac z nim:
-Co?? Ach…tak…sorry ze tak ..ale…-siedzial bardzo blisko mnie a jego reka była za moimi plecami. Wszedl niespodziewanie…Pierre:
-Czesc wam…masz-podal jakies kartki szefowi wytworni. Rzucil spojrzenie na mnie i już miał wychodzic gdy go zawolalam:
-Pierre poczekaj.-odwrocil się i wyszedl. Zdazylam go dogonic.-Poczekaj.
-Po co? Idz pracuj. Widze ze masz fajne warunki.
-Przestan….
-Nie Rebell
-Chcialam ci tylko powiedziec….ze raczej nie wroce do domu bo ide na impreze. Zreszta wy będziecie ogladac mecz jak Habsy graja…
-No to idz i nie wracaj. –poszedl. Stalam tak wryta i lzy same splynely mi po policzkach. Stalam i ryczalam. Jest coraz gorzej. Udalo mi się wrocic na troche do domu żeby się przebrac. W sumie to nie chcialam isc na ta impreze i posiedziec z Pierrem, ale skoro przychodza chlopaki na mecz…
-Co ty robisz w domu…na impreze nie idziesz?-zdziwil się Pierre
-Ale jestem mile widziana we wlasnym domu…-poszlam do kuchni po sok.
-I co idziesz ze swoim chlopakiem?
-Co?-zaczyna się-Przeciez….och nie bądź zazdrosny i nie traktuj mnie wiecej tak jak traktujesz dzisiaj.
-A to czemu….-weszlam do pokoju i zobaczylam już 3 butelki puste po Heinekenach. Teraz się nie dziwie czemu on tak do mnie ostro. Przestalam z nim rozmawiac. Poszlam na gore. Uslyszlam jak przyszli chlopacy. Nadeszla godzina mojego wyjscia. Zeszlam na dol i natchnilo mnie żeby powiedziec mu ze wychodze. Weszlam do pokoju:
-Czesc Rebell-krzykneli chorem
-Czesc-podeszlam do Pierra i pocalowalam go w policzek-Ja ide. Na razie.-wyszlam z pokoju i uslyszalam glos Seba który szepnal do Pierra:”idz do niej” i Pierra:
-Rebell poczekaj.
-co…-odwrocilam się przy drzwiach od domu
-Przepraszam. Nie sluchaj mnie jak mam wypite albo jestem zly bo wtedy nie wiem co mowie. Przepraszam-przytulil mnie. Rece mi już opadaja z tym facetem.
-Wybaczam ci. Ide. Ty tez idz bo się mecz zaczyna już. Milej zabawy.
-Tobie tez. Kocham cie.-pocalowal mnie.
-Ja ciebie tez. Papa slonko.





Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdara
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 7166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Targ
Płeć: dziewczyna

PostWysłany: Pon 23:23, 14 Kwi 2008    Temat postu:

doooobre :

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rebell
Zbieram pieniądze na plakietkę SP


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig ;p

PostWysłany: Wto 6:49, 15 Kwi 2008    Temat postu:

EEE noo... to jest koniec

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Simple Plan Strona Główna -> Twórczość własna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin